26.03.2016 | 21:34

Adam Haertle

Terroryści kontra belgijskie instalacje nuklearne – fakty i mity

W ostatnich dniach powstało sporo zamieszania wokół zainteresowania arabskich terrorystów energetyką jądrową. Niestety wśród nielicznych faktów pojawiło się całkiem sporo pomyłek i spekulacji, które warto wyjaśnić.

Połączenie terroryzmu i technologii jądrowych budzi wielkie zainteresowanie mediów i czytelników, zatem niejednego redaktora kusi, by fakty wyolbrzymiać budując rzekome zagrożenie. My fakty lubimy takimi jakimi są i dlatego opiszemy je krok po kroku.

Kamera i skasowane nagranie

26 listopada 2015 belgijskie służby zatrzymały Mohameda Bakkali, oskarżonego o pomoc terrorystom odpowiedzialnym za organizację i przeprowadzenie zamachów w Paryżu. To własnie Bakkali wynajął w Brukseli na swoje nazwisko mieszkanie, w którym terroryści szykowali materiały wybuchowe. W tym mieszkaniu także ukrywał się przez jakiś czas Salah Abdeslam. W mieszkaniu partnerki Mohameda Bakkali belgijskie służby zarekwirowały wszystkie nośniki informacji. 4 dni później na karcie pamięci znalazły usunięte nagranie trwające ok. 10 godzin. Widać było na nim drzwi domu i wchodzących oraz wychodzących domowników filmowanych z ukrytej kamery.

Dopiero zbieg okoliczności sprawił, że detektywi rozpoznali drzwi z filmu przejeżdżając koło nich autobusem. Dom należał do dyrektora belgijskiego nuklearnego programu badawczo – rozwojowego. Nagrania z innej kamery monitoringu pokazały, że kamera została zabrana z miejsca nagrania 14go listopada, zatem dzień po zamachach w Paryżu, przez braci El Bakraoui, którzy przeprowadzili zamachy samobójcze na brukselskim lotnisku oraz w metrze.

Chronić czy nie chronić

Istnienie wspomnianego nagrania zostało ujawnione w mediach dopiero 17 lutego tego roku. Mimo tego rząd nie podjął decyzji o zwiększeniu ochrony dwóch belgijskich elektrowni jądrowych, Doel i Tihange ani reaktora w Mol i instytutu badawczego we Fleurus produkujących izotopy używane w medycynie czy też zakładów produkcji paliwa jądrowego w Dessel. Dopiero 4 marca rząd nagle zmienił zdanie i oddelegował 140 żołnierzy do dodatkowej ochrony wyżej wymienionych lokalizacji.

Elektrownia w Tihange

Elektrownia w Tihange

22 marca, chwilę po zamachach w Brukseli, w belgijskich elektrowniach jądrowych wprowadzony został podwyższony stopień bezpieczeństwa i na teren obiektów wpuszczana jest jedynie obsada niezbędna do prawidłowego funkcjonowania zakładów – pozostali pracownicy zostali odesłani do domów a kilku z nich odebrano przepustki.

24 marca, w czwartek, znaleziono ciało Didier Prospero, ochroniarza pracującego w firmie G4S. Wbrew doniesieniom prasowym nie był on szefem ochrony elektrowni jądrowej ani nawet nie pracował na terenie elektrowni, a chronił instytut badawczy we Fleurus. Wbrew kolejnym doniesieniom z jego domu nie zginęła przepustka uprawniająca do wstępu do chronionego obiektu. Obecnie śledczy nie wiążą jego śmierci z atakami terrorystycznymi.

Czy zagrożenie istnieje

Choć media skupiają się na nagraniu dyrektora oraz śmierci ochroniarza, prawdziwe ryzyko może czaić się zupełnie gdzie indziej. Belgijskie instalacje nuklearne nie słyną z jakości swoich zabezpieczeń. W roku 2013 dwóch sprawców przeskoczyło płot instytutu w Mol i okradło znajdujące się w nim laboratorium. Poważniejszym problemem wydaje się być fakt, że w 2012 dwóch pracowników elektrowni jądrowej w Doel wyjechało do Syrii by walczyć u boku dżihadystów. Jeden z nich podobno zginął, lecz los drugiego jest nieznany. W tej samej elektrowni w roku 2014 nieustaleni sprawcy przeprowadzili poważny akt sabotażu. Ktoś otworzył zawór w jednym z systemów wspomagających i spuścił ponad 60 tysięcy litrów oleju, prowadząc do zatarcia mechanizmu turbiny i 5-miesięcznego przestoju reaktora. Po tym incydencie, usunięcie skutków którego kosztowało ponad 100 milionów dolarów, wprowadzono dodatkowe kamery monitoringu oraz obowiązek przemieszczania się w grupach by uniemożliwić samotne przeprowadzenie kolejnego ataku. Aż do 11 marca tego roku reaktorów broniła firma ochroniarska która nie była nawet wyposażona w broń palną.

Choć ryzyko, że terroryści zbudują bombę atomową należy odłożyć między bajki, eksperci najbardziej obawiają się tzw. brudnej bomby, czyli konwencjonalnego ładunku wybuchowego okraszonego materiałem radioaktywnym, który zostanie rozrzucony siłą eksplozji po całej okolicy. Skutki takiego ataku mają raczej wymiar psychologiczny i ekonomiczny (spory koszt usunięcia efektów wybuchu), jednak nie jest to wizja całkiem nierealna.

Źródła: 1, 2, 3

Powrót

Komentarze

  • 2016.03.26 22:46 3erber

    Jeśli najbardziej odizolowanemu krajowi, jakim jest Korea Płn. udało się stworzyć bombę A, to nie widzę powodu dlaczego nie miałoby udać terrorystycznemu quasi-państwu. Zwłaszcza, że fanatycznych muzułmanow będących zdolnymi naukowcami trochę jest. Poza tym mają kontakty na całym świecie, a diaspora jest kosmopolityczna. Mogą też zakupić mini ładunki, które są w posiadaniu np. Pakistanu. A jako, że Pakistan jest krajem skorumpowanym do cna i cierpiącym na ciągłe niedobory gotówki, mógłby przehandlować za cieżarowkę dolarow broń A. Zwłaszcza, że Arabia Saudyjska prawdopodobnie posiada już kupioną od Pakistanu taką broń. Nie jest to potwierdzone info, ale też wykluczyć tego nie można. AS jako regionalny rywal Iranu, wielokrotnie się odgrażał, że taką broń kupi przecie Persom. Dochodzi tutaj też drugi element, trudność weryfikacji prawdziwości takiej informacji. Tym lepiej la terrorystycznego państwa i jego kontrahenta. A wiadomo, że AS jest jednym poważniejszych globalnych sponsorów dżihadu i myśli terrorystycznej, ktora jest wtłaczana w umysły poprzez dotowane przez nią meczety.

    Odpowiedz
    • 2016.03.27 11:56 lol

      Miałem kiedyś takiego znajomego co budował bombę atomową na balkonie ale on był z tej części miasta gdzie ciężka woda leciała z kranów

      Odpowiedz
      • 2016.03.27 13:01 3erber

        A myślisz, że skąd Korea ma części maszynerii (np. wirówki)potrzebnej do budowy bomby A? Różne służby sądzą, że właśnie z Pakistanu. Duża łapówka czyni cuda ;)

        Odpowiedz
      • 2016.03.27 17:09 3erber

        Poza tym Korea to jest też państwo terrorystyczne i mogą atakować w myśl zasady „wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem”. Czyli sprzedadzą mini ładunki „A” islamistom, żeby zastraszyli jeszcze bardziej Zachód i znienawidzone przez siebie USA.
        Wielu myśli też, że niektóre państwa pracują nad atomówkami od lat i ciągle nie udaje im się ich wyprodukować. Jednak broń przeznaczona do ataku na państwa musi być o odpowiedniej mocy i równocześnie zminiaturyzowana. Kolejny trudność to rakiety je przenoszące. A atomówki do rażenia tylko celow nie wymagają tego. Mogą być małe, słabe, ale obliczone na efekt psychologiczny. Czyli mogą niszczyć np. tylko stadion. A przy takim gabarytowo ładunku już wiele nie potrzeba i stworzyć go na pewno o wiele prościej.

        Odpowiedz
        • 2016.03.28 21:39 T.

          T. Clancy – „Suma wszystkich strachów”
          już parę lat ta książka ma

          Odpowiedz
          • 2016.03.29 15:16 3erber

            Czytałem i polecam. Całkiem niezłe czytadło :)

    • 2016.03.30 00:11 jurek

      Bzdura na resorach, takie twory jak ISIS są od podstaw tworzone przez agentury wywiadów, zatem nikt nie pozwoli żeby jego sługusy miały dostęp do broni jądrowej z prostej przyczyny- mogą się urwać z łańcucha, a 'zdolni fanatyczni naukowcy’ to z gnoju czy kebaba najwyżej mogą zrobić broń jądrową. Nie ma najmniejszej szansy na broń jądrową. Porównanie do Korei PN z nosa wzięte, bo jest to kolonia Chin od wielu lat, zatem żaden 'odizolowany’ kraj. Jak autor artykułu napisał – jedynym jakoś tam realnym zagrożeniem jest brudna bomba, ale i na to jest max 1-2% szans.

      Odpowiedz
      • 2016.03.30 19:53 3erber

        No właśnie, mogą urwać się z łańcucha i wtedy jest problem. Moga kombinowac za bronią A.
        Korea jest najbardziej odciętym krajem, nie ma drugiego takiego odizolowanego i obłożonego sankcjami. Kontrolowane są też jej granice, także chińskie. Przemyt produktow codziennego użytku, to nie jest przemyt technologii nuklearnych. I chińska bezpieka nie pozwoliłaby na to, żeby nieobliczalny reżim sobie taką technologię wwoził.

        Odpowiedz
  • 2016.03.26 23:43 kez87

    Wbrew pozorom wygląda mi to bardziej na sianie histerii,ponieważ społeczeństwa zachodnie przesadnie reagują na broń atomową. Gdyby terrorystom zależało – z łatwością mogliby zatopić dużą część Holandii. Kilka bomb,przerwanie tam i katastrofa,skoro duża część Holandii znajduje się poniżej poziomu morza. Tak samo broń biologiczna jest dużo łatwiejsza w pozyskaniu niż broń atomowa.Wystarczy JEDEN kaszlący terrorysta łażący po mieście zakażony np. wirusem ebola – i katastrofa gotowa.Co dziwne – ani jedno ani drugie się nie zdarzyło ___ rzecz w tym,że to właśnie nie jest medialne,może też na szczęście terroryści na takie pomysły są za głupi.Jest jednak zastanawiające na ile mamy do czynienia z autentycznymi zagrożeniami,a na ile z grą służb i władzy zmierzającej do zwiększenia swych uprawnień.

    Odpowiedz
    • 2016.03.27 11:49 ff

      Zarażenie np ebolą jest mało spektakularne i muslimy raczej go nie wykorzystają. Oni muszą mieć rozmach. Im większy wybuch tym lepiej. Nie wiem, czy może są za tępi na jakieś długofalowe akcje, czy po prostu lubią wybuchy.
      Umyślne rozsianie jakiegoś wirusa spodziewałbym się po jakimś grzecznym i miłym obywatelu, który jednak ma jakieś problemy, ale o nich nikt nie wiem.

      Odpowiedz
      • 2016.03.29 19:40 kez87

        Taki obywatel nie miałby środków by się w broń biologiczną zaopatrzyć i ją przewieźć. Pudło. A Japońska sekta Aum Shinrikyo atakowała w Tokijskim metrze i próbowali zdobyć też broń biologiczną – nie zdziwiłbym się gdyby i islamiści zatem próbowali.___ Sam zaś czysto teoretycznie gdybym tak zidiociał,że próbował zamachu samobójczego („kariera” terrorysty to w dzisiejszych czasach raczej „kariera” samobójcy przy środkach inwestowanych w schwytanie napastnika) to po prostu TIR/ciężarówka + stare dobre ANFO.

        Odpowiedz
      • 2016.03.29 19:46 kez87

        PS: 1 zakażenie nie jest spektakularne.Epidemia już jest…

        Odpowiedz
    • 2016.03.30 03:12 Vlad

      Istnieją nawet (nie do końca bezpodstawne) hipotezy, że cała ta „wojna z terroryzmem” ma za jeden z istotnych celów zwiększenie kontroli nad społeczeństwem. :)

      Odpowiedz
  • 2016.03.27 00:26 MarQo

    Dzięki za kolejny ciekawy artykuł.

    Odpowiedz
  • 2016.03.27 22:53 MatM

    Mnie już zaczyna męczyć urabianie ciemnego luda, w kwestii tego jacy to terroryści są straszni i niebezpieczni oraz jakie to służby muszą mieć narzędzia do walki z nimi. Wiadomo, że politycy chcą to wykorzystać dla siebie, Polska nie jest tu wyjątkiem ale poraża mnie bezmiar głupoty społeczeństwa i łatwowierność połączona z brakiem szerszej refleksji. Niestety z3s nie jest tak popularna jak TVN czy TVPis czy nawet Tv Trwam a liczba odbiorców do których dotrze przekaz jest niestety znikoma.

    Odpowiedz
  • 2016.03.28 06:23 Lu

    W Brukseli srodki bezpieczenstwa to porazka po calosci. Stacje metra sa w ciagu dnia obwarowane przez wojsko i policje, ktore to maja sprawdzac torby, monitorowac sytuacje itd. Tylko niektore stacje sa otwarte. Ale to od 7 am. Do tej godziny na pozostalych stacjach nie ma praktycznie nikogo. Wjazd na stacje nie stanowi problemu. Kwestia wniesienia ladunku zatem jest znikomym problemem. Jak muslimy reaguja – a no czysto emocjonalnie, totalnie negatywnie na kazdy przejaw rozmwy z niewiernym. Dzisiaj rano, kiedy zapytalem jednego takiego o droge, powtarzajac kilkakrotnie pytanie, muslim udawal, ze nie rozumie, sluchawek z uszu nie wyjal a potem zaczal wrzeszczec, ze zachowuje sie niegrzecznie bo on jest inzynierem, ma 45 lat i dla mnie nie pracuje. Ot co. Jakie to ma znaczenie w kontekscie? Ano takie, ze muzulmanie tak wlasnie sie zachowuja – przesadnie emocjonalnie, reakcja zachodu to bardziej szukanie sensacji zamiast konkretnych dzialan (dzialania w Brukseli wyglada bardziej na karanie mieszkancow niz na podejmowanie dzialan prewencyjnych i ochronnych) a taka Belgia to wypadkowa nierobstwa, bylejakosci (czasem duzo wiekszej niz w PL), olewactwa w kwestiach waznych i nadgorliwosci tam, gdzie mozna sie ewentualnie wyeksponowac. Ochrona obiektow nuklearnych wyglada tak samo jak ochrona bazy NATO pod Mons, ktora w 2012 roku zostala „spenetrowana” bez zadnego problemu a filmik pojawil sie pozniej na youtube.

    Odpowiedz
  • 2016.04.04 10:15 Kamil

    Wybaczcie, ale nie mogę się powstrzymać, gdy w komentarzach czytam o miniładunkach jądrowych, albo o bombach A., które zniszczyłyby tylko stadion. Piszący takie komentarze najwyraźniej przespali lekcje z fizyki w szkole podstawowej. Słyszeliście o czymś takim, jak masa krytyczna? Nawet w przypadku zastosowania dobrego reflektora neutronów masa ta, to kilogramy. Z masy tej wynika oczywiście minimalna moc broni A.

    Lektura komentarzy sprawia także wrażenie, że czytelnicy nie rozróżniają słowa kupić gotową broń A. od zrobić ją ze skradzionego materiału radioaktywnego. W artykule słusznie oceniono, że jej zrobienie przez terrorystów można włożyć między bajki. Pomiędzy Koreą płn. lub Pakistanem a ISIS jest pewna fundamentalna różnica. W ISIS próby zbudowania jakiejkolwiek instalacji majstrującej coś przy izotopach radioaktywnych zakończyłaby się niechybnym nalotem i jej zniszczeniem. Taką instalację łatwo zidentyfikować ze względu na promieniowanie, a proces wzbogacania, to nie jest coś co da się zrobić w jeden dzień, czy nawet jeden miesiąc. Korea płn. nie ma takich ograniczeń, a przez dziesięć lat zdołała przygotować tylko niecałe 10 głowic.

    W artykule nie ma nic na temat możliwego zakupu i słusznie. Bo to nie jest temat tego artykułu, a szansy na kupno nie jest łatwo ocenić ze względu na brak danych. Spekulować, to sobie możemy w komentarzach. Jedyną wiarygodną daną, jaką do tej pory posiadamy, jest fakt, że jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby zakupiona przez terrorystów broń A. została użyta. Z tego można wyciągnąć wniosek, że skala trudności takiego zakupu jest jednak dość duża.

    Łatwiej prawdopodobnie ocenić skalę trudności wwiezienia takiej bomby do krają będącego potencjalnym celem. Promieniowanie przez nią emitowane bardzo trudno jest stłumić, a bardzo łatwo wykryć.

    Odpowiedz
    • 2016.04.06 04:45 3erber

      A słyszałeś o walizkowych bombach atomowych?
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Walizkowa_bomba_j%C4%85drowa
      Taka bomba (bez reflektora) ważyła 10 kg i miała średnicę 10 cm!
      I dalej idąc za Wiki:
      „Aby doszło do wybuchu, musi zostać zapoczątkowana reakcja rozszczepienia. Potrzebna jest masa większa od krytycznej – wystarczy już 1,1 masy krytycznej, aby spowodować eksplozję o sile wybuchu 10-20 ton trotylu. Ładunek taki wydaje się niewielki w porównaniu z kilotonami czy megatonami osiąganymi przez „normalne” głowice jądrowe, jednak jest wyraźnie większy od siły wybuchu jaki można uzyskać w wybuchach materiałów konwencjonalnych. „.
      Nie jest niemożliwe zrobić ją jak to próbujesz przedstawiać.
      Terroryści poszerzają tereny swojego panowania i coraz więcej jest miejsc pozbawionych kontroli państw. Poza tym terroryści stają się coraz bogatsi.

      Odpowiedz
      • 2016.04.07 11:56 Alex

        Co ciekawsze wiele z tych walizek „zniknęło”, szczególnie po stronie radzieckiej, a było to w czasach „zimnej wojny”.

        Odpowiedz
      • 2016.04.12 09:42 Kamil

        @3erber – czyli dokładnie tak jak napisałem. Po pierwsze to żadne „mini”, ja pisałem wyraźnie, że to będą kilogramy i tak jest. Nawet z reflektorem berylowym będzie to ponad 5 kg 239Pu (bez reflektora ponad 10). Ponadto zapomniałeś uwzględnić masy systemu scalającego w odpowiedni sposób elementy o masie podkrytycznej (Amerykanom udało się zrobić walizeczki o masie 23 kg).

        Zwróć także uwagę, że ja wyraźnie rozróżniałem zakup od robienia takiej bomby. W kwestii robienia… heh, zwróć uwagę, że do zrobienia takiej „walizki” potrzebny jest wysokowzbogacony materiał rozszczepialny (m.r.). Podane przez ciebie dane zostały obliczone dla czystego 239Pu. Im gorszej jakości materiał rozszczepialny, tym większa masa krytyczna, a ponadto tym więcej waży (i bardziej precyzyjnie musi zostać wykonany) układ inicjujący. Nawet Amerykanom nie udało się ładunków o małej mocy od razu poprawnie zdetonować. Ja naprawdę nie widzę, jak ISIS, albo jakiaś inna niezależna grupa terrorystyczna „w garażu” zbudowała instalację do wzbogacania ewentualnie wykradzionego z elektrowni atmowych materiału. A potem zbudowanie układu inicjującego, gdzie by go mieli przetestować pozostając niezauważonym? Wykradnięcie m.r. zostałoby dość szybko zauważone.
        Wzbogacanie to proces długotrwały. Nawet posiadając jakimś cudem odpowiednie ultrawirówki, gdzie ten proces przeprowadzić? Taki materiał stale promieniuje, bardzo trudno go ekranować na tyle skutecznie, aby nie mógł zostać wykryty ze znacznej odległości. Jednym słowem między bajki, tak jak w artykule napisano.

        W kwestii zakupu napisałem, że mało danych by to ocenić i znamy tylko jeden pewny fakt (do tej pory nie było incydentu z użyciem takiej broni).

        Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Terroryści kontra belgijskie instalacje nuklearne – fakty i mity

Komentarze