Dzienniki gwiazdowe
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Lem
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2012-03-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1957-01-01
- Liczba stron:
- 388
- Czas czytania
- 6 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308048900
- Tagi:
- Lem kosmos podróże gwiezdne Ijon Tichy
Czego możemy się nauczyć od kosmitów? W cyklu opowiadań pisanych przez ponad trzydzieści lat Stanisław Lem udowadnia, że bardzo wiele.
Bohater "Dzienników gwiazdowych", Ijon Tichy, niczym Guliwer obcuje z różnymi istotami pozaziemskmi. Podczas swych licznych wojaży międzyplantetarnych podróżnik poznał rozmaite obce cywilizacje, stworzone tak przez istoty myślące, jaki i przez zaawansowane roboty.
Zaskakujące, ale kosmici mieszkający na oddalonych w przestrzeni (czasem także czasie) planetach mają więcej wspólnego z nami, niż mogłoby się wydawać...
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Światy Lemowe
Kto wie czy to właśnie „Dzienniki gwiazdowe” nie są tym dziełem w nieprzeliczonym dorobku Stanisława Lema, które powinno polecać się czytelnikom zaczynającym przygodę z mistrzem. I nie chodzi o to, że szczególnie wyróżniają się pod względem jakości, czy też o to, że są łatwiejsze niż inne jego powieści czy zbiory – kluczem do ich atrakcyjności jest wielość obliczy prezentowanych przez autora.
Bywa Lem w „Dziennikach gwiazdowych” dostarczycielem rozrywki, co w jakiś sposób koresponduje z jego regularnie powtarzanym stwierdzeniem, że pisał dla pieniędzy i zawsze chciał dzięki swojej twórczości żyć w luksusie. Rzeczywiście, w tej książce są fragmenty stworzone tylko i wyłącznie ku uciesze czytelnika – zbiór nawet zaczyna się od niewinnego, a przy tym wyjątkowo zabawnego opowiadania, w którym pisarz zastanawia się nad paradoksami czasowymi związanymi z działaniem pola grawitacyjnego. Warto jednak natychmiast zwrócić uwagę, że pisarstwo Lema – nawet to najlżejsze – niewiele wspólnego ma z tym, co Philip K. Dick (nierozerwalnie związany z polskim autorem tym, iż nie wierzył w jego istnienie) na własny użytek nazywał „kosmicznymi przygodówkami”, czyli prostymi tekstami składanymi przez sprawnych rzemieślników na jedno kopyto. Autor „Niezwyciężonego” regularnie sięgał po do elementów typowych dla fabuły przygodowej, ale zawsze stała za nimi myśl. Czasami zrodzona z refleksji nad naukami ścisłymi (jak w przytoczonym przykładzie),czasami związana z jego ciągotami filozoficznymi, ale niezmiennie obecna. Lem lubi bawić, ale zawsze w sposób inteligentny – banału nie znosi.
Bywa Lem w „Dziennikach gwiazdowych” także mrocznym metafizykiem. Obok tekstów, w których łączy żywe poczucie humoru z lekką, chwytliwą myślą (te składają się na właściwe „Dzienniki”),są też taki, gdzie pokazuje swoje pesymistyczne, zachmurzone oblicze (te natomiast tworzą cykl „Ze wspomnień Ijona Tichego”). To w tym zbiorze znajduje się opowiadanko o cybernetyku Corcoranie – twórcy elektronicznych mózgów śniących o życiu w kreowanych przez niego światach. Nie sposób nie zauważyć, jak bardzo Polak zbliża się momentami do wspomnianego już Dicka: obaj stosowali narzędzia fantastyki naukowej do snucia refleksji nad istotą rzeczywistości, obaj wykorzystywali je do stworzenia kameralnych opowieści, które porażają tym mocniej, im głębiej wniknie się w ich metafizyczne konsekwencje. A przecież reprezentacja cybernetyków w „Dziennikach gwiazdowych” nie składa się z jednego tylko Corcorana. Dumnie stać może obok niego doktor Diagoras, którego z samym autorem wiąże jedna szczególna cecha: głęboka, niemal obsesyjna fascynacja innością. U Lema to, co obce, nie różni się od człowieka liczbą kończyn czy kolorem skóry – kontrola na granicy oddzielającej „nasze” i „ich” czy też „wewnętrzne” i „zewnętrzne” często jest tak ścisła, że przekroczyć jej nie sposób. Najpełniejszy wyraz tej myśli autor dał w „Solarisie”, ale opowieść o Diagorasie czerpie z dokładnie tych samych źródeł – możną ją śmiało uznać za „Solaris” w pigułce.
Padło już w moim tekście Ijona Tichego, a nie przedstawiłem go należycie – poważny błąd, bo to przecież jeden z najważniejszych bohaterów polskiej fantastyki naukowej. To on spaja „Dzienniki gwiazdowe” w całość, choć jego rola w opowiadanych wydarzeniach czasami okazuje się marginalna. Jest on przede wszystkim sceptycznym obserwatorem, co podkreślał sam autor, którego tarapaty same znajdują: nieważne, czy to za sprawą wspomnianego już potężnego pola grawitacyjnego, czy też ze względu na pojawienie się w jego mieszkaniu podróżnika w czasie. Spragnionych dokładniejszych informacji o kosmicznym podróżniku odsyłam do interesującego posłowia „Spór między Münchhausenem a Guliwerem” autorstwa Jerzego Jarzębskiego.
„Dzienniki gwiazdowe” to, o ile można użyć tych słów w odniesieniu do autorów tak wszechstronnego, Lem w czystej postaci, Lem sensu stricto. Warto sięgnąć po ten zbiór, bo stanowi wspaniałe zaproszenie do świata, który wykreował jeden z najbarwniejszych pisarskich umysłów całego XX wieku.
Bartosz Szczyżański
Wyróżniona opinia
Ten subtelny, intelektualny humor Lema: trochę Dyla Sowizdrzała, nieco wolteriańskiej powiastki filozoficznej i spora dawka nowoczesnego purnonsensu w XX-wiecznym wydaniu. Trudno o bardziej wyrafinowane zacięcie satyryczne niż to należące do naszego wielkiego mistrza z Krakowa. Dziennikom bliżej do Cyberiady i Bajek robotów niż do klasycznych powieści SF takich jak Eden, Niezwyciężony czy Solaris i jest to z pewnością jedno z bardziej osobnych dzieł w dorobku autora, gdzie najpełniej zabłysły jego humor i ironia. Ale jak zauważa prof. Jastrzębski, te śmieszne i groteskowe powiastki podszyte są najpoważniejszą refleksją nad kondycją ludzką. Tylko Dick i Lem potrafili jak inny uczynić fantastyki narzędziem filozofowania. Wszystkie opowiadania w tym tomie skrzą się nie tylko oryginalnym dowcipem, ale i błyskotliwymi pomysłami fabularnymi, wynalazczością językową, jakiej nie powstydziliby się najwprawniejsi adepci poezji lingwistycznej i podaną w tle egzystencjalną zadumą nad człowiekiem i jego kulturą. Ach, te wszystkie poronione cywilizacje i plemiona kosmiczne, subtelne aluzje do komunistycznego totalitaryzmu(kto lepiej niż Lem potrafił grać na nosie cenzurze?),wszystkie te językowe gry i wymyślne skrótowce. To książka jedyna w swym gatunku. Mój ulubiony fragment Dzienników gwiazdowych to Podróż dwudziesta: utwór ten nie tylko przyprawia mnie o spazmy śmiechu ale i rozbraja mnie morzem cymesików, których tutej nie zliczę. Polski fantasta utkał tak misterną konstrukcję, że wręcz nie śmiem dotknąć jej swą nieudolną próbą streszczenia. W każdym razie trudno o coś równie zabawnego i mądrego zarazem jak opis wprowadzania w czyn projektu TEOHIPHIP. Bo oprócz śmiechu tekst przynosi także filozoficzną definicję ludzkich niedoskonałości na tle dziejów. Czytając to, ma się wrażenie jakby autor mówił: ”popatrz jakimi jesteśmy małpami” i poprzez śmiech roni się łzy nad głupotą ludzkiego rodu. Ech, co tu jeszcze gadać, Lem to geniusz jakich mało, chapeau bas!
Oceny
Książka na półkach
- 6 360
- 3 789
- 1 788
- 327
- 273
- 133
- 54
- 52
- 40
- 39
OPINIE i DYSKUSJE
Jak opisać tą książkę? Jak oddać to co po przeczytaniu jej tyle w głowie myśli?
A więc spróbuję. Wyobraźcie sobie Diunę(planeta z innej książki). Jeśli czytałeś o niej myślisz sobie kocham jej ciekawy świat. A teraz zmniejsz ją nieco i pomnóż razy kilkanaście. A dzienniki gwiazdowe to podróże Iona które pokazują nam historię i historyjki.
Od dnia w którym zakończyłem tę książkę muszę przyznać w prost Lem jest arcymistrzem Sci-Fi(czytałem również Solaris i nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak to DZIEŁO).
Jak opisać tą książkę? Jak oddać to co po przeczytaniu jej tyle w głowie myśli?
więcej Pokaż mimo toA więc spróbuję. Wyobraźcie sobie Diunę(planeta z innej książki). Jeśli czytałeś o niej myślisz sobie kocham jej ciekawy świat. A teraz zmniejsz ją nieco i pomnóż razy kilkanaście. A dzienniki gwiazdowe to podróże Iona które pokazują nam historię i historyjki.
Od dnia w którym zakończyłem tę...
Przesłuchać, gdy czujesz się mocny.
Podejście drugie albowiem pierwsze, podstawówkowe starcie z 'Dziennikami' zakończyło się klęską na podróży 8. Książka, jak to zbiór osobnych opowiadań, poziom ma 'urozmaicony' - od wciągających (przygody gwiazdowo-podróżnicze) po potwornie nużące (próby stosowania logiki w tezach religijno-filozoficznych - fantastyka skrajnie przeintelektualizowana, choć w rzeczywistości to krytyka religii). W związku z tym całościowo książka przeciętna bardzo. Nieodparte wrażenie inspiracji przygodami Guliwera, przetransponowanymi na XXI wiek.
Przewidziana przez autora wielopłciowość, choć i w tym przypadku życie fantastykę przerosło.
No i fatalny, FATALNY lektor Wojciech Żołądkowicz, który czego się tknie, to skopie.
Przesłuchać, gdy czujesz się mocny.
więcej Pokaż mimo toPodejście drugie albowiem pierwsze, podstawówkowe starcie z 'Dziennikami' zakończyło się klęską na podróży 8. Książka, jak to zbiór osobnych opowiadań, poziom ma 'urozmaicony' - od wciągających (przygody gwiazdowo-podróżnicze) po potwornie nużące (próby stosowania logiki w tezach religijno-filozoficznych - fantastyka skrajnie...
Wysłuchałam w audiotece. Realizacja jest świetna, opowiadania też jak to u Lema fajne i z przesłaniem. Przeczytamy/ wysłuchamy i o religii, o tożsamości i o śmierci. Ja jednak mniej lubię opowiadania i kropka.
Wysłuchałam w audiotece. Realizacja jest świetna, opowiadania też jak to u Lema fajne i z przesłaniem. Przeczytamy/ wysłuchamy i o religii, o tożsamości i o śmierci. Ja jednak mniej lubię opowiadania i kropka.
Pokaż mimo toNie wiem trochę jak ocenić "Dzienniki gwiazdowe" ponieważ z jednej strony są one naprawdę fantastyczne (w szerokim znaczeniu tego słowa). Lem wykazał się niesamowitą wyobraźnią, polotem, sarkazmem itp., ale z drugiej str. ja chyba należę do tych osób, które nie do końca potrafią docenić czyjeś poczucie humoru. Łatwiej mnie zdołować niż rozbawić, więc nie często sięgam po tego typu literaturę. Opowiadania również nie są moją ulubioną formą. Mimo to przyjemnie było poznać Ijona Tichyego.
Nie wiem trochę jak ocenić "Dzienniki gwiazdowe" ponieważ z jednej strony są one naprawdę fantastyczne (w szerokim znaczeniu tego słowa). Lem wykazał się niesamowitą wyobraźnią, polotem, sarkazmem itp., ale z drugiej str. ja chyba należę do tych osób, które nie do końca potrafią docenić czyjeś poczucie humoru. Łatwiej mnie zdołować niż rozbawić, więc nie często sięgam po...
więcej Pokaż mimo toPolecam audiobook w świetnej aranżacji z ciekawymi efektami. Z humorem i niesamowitą wyobraźnią napisane opowiadania. Trudno uwierzyć, ze tak dawno temu.
Polecam audiobook w świetnej aranżacji z ciekawymi efektami. Z humorem i niesamowitą wyobraźnią napisane opowiadania. Trudno uwierzyć, ze tak dawno temu.
Pokaż mimo toDotychczas najlżejsze teksty Lema jakie czytałem, zabawne i przyjemne, choć czasem bardzo pogmatwane i poruszające przeróżne zagadnienia. Polecam wersję z audioteki, bardzo wciągający przekład z dodaną muzyką i efektami dźwiękowymi.
Dotychczas najlżejsze teksty Lema jakie czytałem, zabawne i przyjemne, choć czasem bardzo pogmatwane i poruszające przeróżne zagadnienia. Polecam wersję z audioteki, bardzo wciągający przekład z dodaną muzyką i efektami dźwiękowymi.
Pokaż mimo toDzienniki gwiazdowe to seria opowiadań w klimacie raczej dość lekkiego sci-fi, gdzie element *sci* odnajdziemy bardziej w nazewnictwie, niźli sileniu się na próby przewidzenia przyszłości z użyciem współczesnej wiedzy. Opowiadania te są utrzymane w równie lekkim, bardzo zabawnym i nierzadko prześmiewczym tonie, a autor stara się upychać żarty mniej lub bardziej subtelne (zwykle bardziej),gdy tylko nadaży się okazja. Nie jest to jednakowoż utwór prosty, ani tym bardziej prymitywny - w żadnym wypadku. Pod tym wesołym, gwiezdnym płaszczykiem, skryte jest zderzenie protagonisty z uniwersalnymi problemami ludzi i ludzkości jako całości, które rozważaniom bez odpowiedzi podlegają nieustannie, nie tylko w literaturze sci-fi, bowiem nie brakuje tu tematyki bardzo filozoficznej.
Moje największe problemy z tym cyklem to nierówność opowiadań i rozwlekłość. Autor ma skłonność do odpływania w przydługie próby zobrazowania problemu. Wygląda to tak, jakby starał się upewnić, że czytelnik na pewno zrozumiał, co chce przedstawić, podczas gdy przytłaczająca ilość porównań i odwołań sprawia, że nie sposób nie zrozumieć intencji autora już na wczesnym etapie opisu. Dotyczy to jednak części opowiadań i wiąże się z drugim problemem. Kolejne podróże Iona Tichy'ego są bardzo nierówne - zdarzają się opowiadania świetne, utrzymane w ryzach odpowiedniej długości i skupienia na konkretnym wątku (jak otwierająca cykl podróż siódma),jak i zdecydowanie rozwlekłe i próbujące chwycić zbyt wiele srok za ogon (przykładowo podróż czternasta).
Poza tym, mimo wspomnień o humorze i zabawnej konwencji, co uznaję za obiektywną zaletę, subiektywnie spora część zwyczajnie do mnie nie trafiała. Nierzadko zamiast wywołania uśmiechu na twarzy, dłuższe 'żartobliwe' opisy wywoływały u mnie chęć przekartkowania dalej (silna wola!). Niemniej, podejrzewam, że gdybym dostał tę książkę jako szkolną lekturę w wieku młodzieńczym, to bawiłym się świetnie. Choć wtedy pewnie ominęłoby mnie sporo z rozważań, które zostały aktywowane obecnie. Cóż, być może to jest właśnie silna strona tej książki i lżejszej części twórczości Lema (poprzedzającej takie tytuły jak Kongres Futurologiczny).
Długo wahałem się nad 7ką i pewnie taka ocena byłaby bardziej sprawiedliwa, ale nie mogę nie odnieść uczucia, że skrzywdziłbym w ten sposób wiele innych utworów, które subiektywnie przypadły mi do gustu znacznie bardziej, a również dorobiły się *tylko* szczęśliwej siódemki :).
Ps. Przeczytane to nieco nadużycie, aczkolwiek z czystym sumieniem mogę polecić słuchowisko audioteki (w roli głównej Piotr Adamczyk) - świetnie wykonane, z pasującymi głosami i klimatyczną oprawą dźwiękową!
Dzienniki gwiazdowe to seria opowiadań w klimacie raczej dość lekkiego sci-fi, gdzie element *sci* odnajdziemy bardziej w nazewnictwie, niźli sileniu się na próby przewidzenia przyszłości z użyciem współczesnej wiedzy. Opowiadania te są utrzymane w równie lekkim, bardzo zabawnym i nierzadko prześmiewczym tonie, a autor stara się upychać żarty mniej lub bardziej subtelne...
więcej Pokaż mimo toPierwszy raz miałam styczność z tym autorem. Jak dla mnie troszkę za ciężka, momentami nużąca. Lema trzeba lubić. Na pewno przeczytam jeszcze jakieś jego dzieła z ciekawości. Podziwiam autora za wyobraźnię i poczucie humoru. Książka „inna” od wszystkich (duży plus)
Pierwszy raz miałam styczność z tym autorem. Jak dla mnie troszkę za ciężka, momentami nużąca. Lema trzeba lubić. Na pewno przeczytam jeszcze jakieś jego dzieła z ciekawości. Podziwiam autora za wyobraźnię i poczucie humoru. Książka „inna” od wszystkich (duży plus)
Pokaż mimo toPierwsze opowiadania były ciekawe i bardzo obiecujące, niestety kolejne opisy wypraw stanowiły powielenie tego samego schematu. Humor, który miał być uniwersalny, moim zdaniem nie przetrwał próby czasu. Uśmiechnąłem się kilka razy, ale żarty, nierzadko na poziomie wczesnoszkolnym (skrótowce typu KUPA, serio panie Lem?) dużo częściej były z lekka żenujące.
Pierwsze opowiadania były ciekawe i bardzo obiecujące, niestety kolejne opisy wypraw stanowiły powielenie tego samego schematu. Humor, który miał być uniwersalny, moim zdaniem nie przetrwał próby czasu. Uśmiechnąłem się kilka razy, ale żarty, nierzadko na poziomie wczesnoszkolnym (skrótowce typu KUPA, serio panie Lem?) dużo częściej były z lekka żenujące.
Pokaż mimo to68/100%
68/100%
Pokaż mimo to