Są przyszłością świata, narodu i Kościoła: kto wie, czy Franciszek w Krakowie nie zapoczątkował rewolucji, o jakiej marzy, wielkiego otwarcia serc, posyłając we wszystkie strony świata generację świadków miłosierdzia Boga? Trzeba poczekać na dostrzeżenie „efektu ŚDM”; do żniw jeszcze daleko, ale siać trzeba, nie można z tego rezygnować. Widział tę potrzebę już ponad 30 lat temu św. Jan Paweł II i wymyślił z pomocą Ducha Świętego formułę spotkań z młodzieżą, która dziś stanowi jeden z najcenniejszych elementów jego spuścizny.
Światowe Dni Młodzieży dostarczyły niezapomnianych przeżyć, ale też okazały się wielkim sukcesem organizacyjnym dla Polski. Zapewniono bezpieczeństwo pielgrzymów i mieszkańców. Czuwało nad nim blisko 40 tys. funkcjonariuszy różnych służb. Ile obaw wyrażano przed spotkaniem z papieżem! Gdzie podziały się te wszystkie głosy? Cisza jak makiem zasiał... Niech w tej ciszy wybrzmią słowa: „Udały nam się te ŚDM”.
Zobacz też: Minął rok: Kraków stolicą Kościoła