wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

11°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. „Mock” wkracza do Teatru Telewizji. Zobacz moc Hali Stulecia na szklanym ekranie
Kliknij, aby powiększyć
Eberhard Mock, czyli Szymon Warszawski fot. K. Zatycki
Eberhard Mock, czyli Szymon Warszawski

Dzięki Eberhardowi Mockowi – a w zasadzie Markowi Krajewskiemu – nie tylko polscy czytelnicy mogą poznać zarówno elegancki Breslau początku ub. wieku, jak i najciemniejsze i najbardziej podejrzane jego zakamarki, poczuć klimat belle epoque, zwłaszcza ten podszyty kryminalnym dreszczykiem. Niedługo podobne przeżycia będą mieli telewidzowie – 29 stycznia o godz. 20.25 w TVP1.  

Reklama

Niewątpliwie wielką bohaterką „Mocka”, powieści Marka Krajewskiego z 2016 r. o początkach kariery we wrocławskiej obyczajówce późniejszego kontrowersyjnego detektywa, jest również Hala Stulecia.

Jak pisze autor, na placu jej budowy w 1913 r. rozegrała się tajemnicza tragedia, której Eberhard Mock postanowił się przyjrzeć policyjnym okiem. Dziś to miejsce ponownie odgrywa niebagatelną, artystyczną rolę. Trwają tam bowiem zdjęcia do telewizyjnego spektaklu, w którym zobaczymy, jak młody wachmistrz Mock rozwikłuje – wbrew woli przełożonych – zagadkę śmierci czterech gimnazjalistów. Nad wszystkim unoszą się zaś mgły dawnej masonerii i Związku Wszechniemieckiego... 

Kryminalna intryga w estetyce „Sin City”

Spektakl reżyseruje Łukasz Palkowski, znany m.in. z takich obrazów, jak jego wielokrotnie nagradzany debiut fabularny „Rezerwat”, „Bogowie”, którzy otrzymali Złote Lwy w Gdyni, oraz pierwsza seria serialu „Belfer”.

– Zdecydowaliśmy się na formę mocno inspirowaną teatrem Max Reinhardta, niemieckim ekspresjonizmem elementami, kina noir, które widzom chyba najłatwiej zrozumieć przez estetykę „Sin City” [film R. Rodrigueza na podstawie komiksów Franka Millera - red.] – mówi Łukasz Palkowski, w przerwie piątego dnia zdjęć do „Mocka” w Hali Stulecia.

Pytany zaś o wpływ autora powieści na kształt telewizyjnej adaptacji, odpowiada z rozbrajająca szczerością: – Marka Krajewskiego miałem okazję poznać dziś – przyznając, że twórczość Krajewskiego jakoś mu umknęła, ale „Mocka” oczywiście przeczytał.

– Nie bardzo zdawałem sobie sprawę z tego, jak popularna jest ta literatura – przyznaje reżyser. W „Mocku” zaś ceni najbardziej to, że – jego zdaniem – interpretacyjnie bezpośrednio nie dotyka obecnej sytuacji społecznej. – Broni się przede wszystkim historia kryminalna i to było dla mnie najbardziej ujmujące – dodaje Łukasz Palkowski.  

Wolność (artystyczną) kocha i rozumie

Obecny tego dnia na planie Marek Krajewski jest ciekaw rezultatów. To będzie przecież tak naprawdę pierwsza ekranizacja jego dzieła, na co przygotowywani już byliśmy przecież od dawna, ale nie zamierza w  żaden sposób ingerować w ten projekt. – Nie znam scenariusza. Ufam twórcom, są fachowcami, i cieszę się, że moi bohaterowie zostaną też w taki sposób pokazani – mówi wrocławski pisarz, który na planie uciął sobie pogawędkę z... Mockiem, czyli Szymonem Piotrem Warszawskim, który wciela się w rolę młodego wachmistrza.

Aktor, zapamiętany szczególnie ze wspomnianych już „Bogów”, gdzie zagrał jednego z lekarzy zespołu dr. Religi, czyli Andrzeja Bochenka, jest absolwentem szkoły teatralnej we Wrocławiu. – Mam ogromny sentyment do tego miasta – mówi. – Nie tak dawno spędziłem tutaj cztery miesiące przy okazji nowego projektu, więc można chyba powiedzieć, że Wrocław mnie jakoś przyciąga – śmieje się.

Co zrobić z Mockiem na ekranie...

– Przeczytałem książkę Marka Krajewskiego, przygotowując się do roli – mówi Szymon Warszawski. – W zestawieniu ze scenariuszem jest oczywiście sporo zmian. To niełatwa do „pokazywania” literatura, dlatego treść należało sposób przemyślany zaadaptować. Aktorsko bardzo mi ten scenariusz odpowiada, buduje naprawdę niezwykły klimat – mówi „telewizyjny” Mock i dodaje, że jeden ze znanych reżyserów powiedział mu kiedyś, że zrobienie filmu czy przedstawienia z prozy Krajewskiego jest właściwie niemożliwe, bo za dużo tam „wszystkiego”.

Scenariusz jest dziełem Krzysztofa Kopki, który już raz adaptował powieść Krajewskiego – dla Wrocławskiego Teatru Współczesnego, gdzie w maju 2015 r. odbyła się premiera „Końca świata w Breslau” w reżyserii Agnieszki Olsten. Czego dowiedzą się od niego widzowie Teatru Telewizji?

– Tego, między innymi, jak działała i jaką pozycję miała ówczesna policja w Breslau i w ogóle czym było to miasto, jaki miało charakter. Dowiedzą się również, jak doszło do zbudowania Hali Stulecia, a w końcu, czym jest mrok, którym Marek Krajewski w swoich powieściach nas i straszy, i bawi – wymienia Marcin Kurek, producent spektaklu, którego akcja toczy się także poza Halą Stulecia – w jej bezpośrednim otoczeniu, z udziałem m.in. wielu statystów, oraz np. w budynku NOT-u przy Piłsudskiego (tam będzie „rządziła” baronowa Charlotta Bloch von Bekessy, w którą wciela się Agnieszka Żulewska). 

Agnieszka Żulewska jako Charlotty Bloch. Cherchez la femme!

Piękna, tajemnicza, wytworna – to pierwsze wrażenie, jakie odnosimy, patrząc na odtwórczynię rolę Charlotty Bloch, jedyną żeńską postać w spektaklu Palkowskiego. Agnieszka Żulewska, nie tak dawno uhonorowana Nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego, m.in. za kreację, którą stworzyła w filmie „Chemia” (ostatnio oglądana też w  „Konwoju”), przyznaje, że kostium z epoki włożyła tak naprawdę dopiero na planie „Mocka” – Teraz wiem, że aby zagrać dobrze taką rolę, trzeba się do kostiumu z gorsetem przez jakiś czas przyzwyczajać. Dzisiaj mam go na sobie po raz pierwszy. Zdałam sobie sprawę, że noszenie takich strojów było i jest jest dalekie od „bylejakości”, z którą nosimy się współcześnie, nie trzymając pionu czy symetrii. Stroje z epoki wysmuklają, dodają niewiarygodnej elegancji, z którą po prostu trzeba „się dogadać” – mówi aktorka, której na planie w roli młodszego brata – Kurta, partneruje świeżo upieczony (2016), choć już doceniony nagrodami za filmowe kreacje, krakowski aktor Bartosz Bielenia. Pytany o swoją rolę w „Mocku” mówi tajemniczo: – Chciałbym na razie wiele nie zdradzać z tej misternej układanki, w której także mam swoje miejsce... 

Policja na wysokościach 20 metrów nad ziemią

30 listopada na planie w Hali Stulecia grających aktorów trzeba było dosłownie wypatrywać. Zdjęcia kręcone były bowiem na wysokości ponad 20 metrów nad ziemią – tam, gdzie na co dzień zamontowane są reflektory oświetlające różne odbywające się w hali imprezy. Na dodatek ostrość obrazu burzyła co jakiś czas zadymiarka, ale na ekranie ma to dać szczególny efekt.

Scenografię, grę światłami i to, jak zaadaptowana jest powieść Marka Krajewskiego, chwali kolejny aktor, przez wiele lat związany zawodowo z Wrocławiem – Zbigniew Lesień, odtwarzający postać komisarza kryminalnego Mülhausa. – Bardzo jestem tą formą spektaklu zaskoczony i uważam ją za niezwykłą – mówi artysta, którego znamy z wielu ról teatralnych, telewizyjnych i filmowych, a także prac reżyserskich. – Cenię bardzo Łukasza Palkowskiego, a jego debiut reżyserski [/>>Rezerwat<

Tego dnia swoje sceny z Mockiem i Mülhausenem kręcił także inspektor Vyhladil, czyli Ireneusz Kozioł, aktor i dramaturg, dla którego praca z Łukaszem Palkowskim to nie pierwszyzna. Panowie znają się z innych wspólnych projektów. – Bardzo odpowiada mi estetyka Palkowskiego – mówi Ireneusz Kozioł, który kojarzony jest najlepiej z rolami we współczesnym repertuarze i sam mówi, że takie chyba woli. – Ale czas, w którym rozgrywa się akcja „Mocka”, epoka, w której tak naprawdę mamy do czynienia z pewnym ewoluowaniem moralności, specyfika tamtej policji obyczajowej, to bardzo ciekawe tematy. Do tego my mamy jeszcze dość skomplikowane zadanie aktorskie „na wysokościach”. To wszystko dobrze się zgrywa i zapowiada dobrą realizację – uważa Ireneusz Kozioł.

W TV Hali Stulecia zobaczycie moc

Andrzej Baworowski, prezes Hali Stulecia, swego czasu udostępnił Markowi Krajewskiemu miejsce do pracy w zarządzanej przez siebie, najbardziej znanej wrocławskiej budowli. We wschodnim skrzydle, na piętrze, w sąsiedztwie garderób dla artystów. Dlatego „Mock” jest niezwykle wiarygodny „poznawczo”, bo gdy Krajewskiemu potrzebna była np. ilości żeber w konstrukcji hali, spełniających funkcję przypór – po prostu sobie schodził i te żebra liczył. Mógł także polegać na wiedzy inżynierskiej osób, które o hali wiedzą niemal wszystko. Dziś wkracza ona dziś w sposób „namacalny” jako bohaterka literackiej fikcji na szklane ekrany. Oglądajcie i ją, i tajemnice niezwykłego Breslau już 29 stycznia w Teatrze Telewizji.

Podążaj śladami Eberharda Mocka po Wrocławiu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl