Lifestyle,
Społeczeństwo,
Technologia,
64

Życie online, to życie podwójnym życiem

17 marca 2017

Każdego dnia przyswajamy 100 tys. słów, przetwarzamy 34 gigabajty informacji. Nasze spotkania towarzyskie polegają na przeglądaniu tego, co mamy w naszych smartphonach. A życie online, jest prowadzeniem drugiego życia umiejscowionego poza gronem naszych realnych przyjaciół i rodziny.

W podcaście rozmawiamy o tym, jak sobie z tym radzić, jakie pytania należy sobie samemu, w związku z tym, zadać. Jakie są konsekwencje takiego stylu życia i czy jest to dobre, czy złe?

Tomek podjął wyzwanie odcięcia się na miesiąc od social mediów i opowiada o swoim doświadczeniu i przemyśleniach z tym związanych. Kasia przygotowywała i prowadziła szkolenie na temat sposobów ogarniania otaczającego nas chaosu informacyjnego i dzieli się swoimi spostrzeżeniami.

Rozmawiamy o życiu poza siecią i życiu w sieci. Jak wpływa to na nasze funkcjonowanie, w czym pomaga, w czym przeszkadza? Odkrywamy, że większość naszych dotychczasowych znajomych pochodzi z internetu. Czy jesteśmy nowocześni, czy jednak jesteśmy uzależnieni, sami ocenicie słuchając naszej rozmowy.

Linki wymienione w podcaście:

Kilka interesujących statystyk: badania CBOS – Internauci 2015:
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2015/K_090_15.PDF

Tomka wpis na blogu na temat przerwy w używaniu social mediów:
https://medium.com/polish/8-rzeczy-kt%C3%B3rych-dowiesz-si%C4%99-o-sobie-odcinaj%C4%85c-si%C4%99-od-social-medi%C3%B3w-b691109fa6a2#.c2wyipmkf

Wpis Kasi na temat ogarniania chaosu informacyjnego:
https://kmichalowska.wordpress.com/2017/01/06/zaleznosc-od-sieci-a-nasze-wartosci-higiena-bycia-w-social-mediach-podpowiedzi-pomysly-pomocne-rozwiazania/

Jasno opisana teoria 1/9/90:
https://en.wikipedia.org/wiki/1%25_rule_(Internet_culture)

Reklama pokazująca jak zmienił się sposób przeżywanie naszych relacji:
https://www.youtube.com/watch?v=NkveWyiU4Go

Aplikacja pokazująca ile czasu spędzamy w mediach społecznościowych, sposób by sprawdzić, czy jesteśmy uzależnieni:
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.zerodesktop.appdetox.qualitytime

Test, czy jestem uzależniony od facebooka/internetu (w języku angielskim):
http://www.nightingalehospital.co.uk/test/technology-addiction-test/
https://psychcentral.com/quizzes/netaddiction.htm

Studenci przygotowali spot zachęcający do używania mediów społecznościowych z głową:
https://www.youtube.com/watch?v=j7xP3NP4VfI

Jak możesz słuchać podcastu?

Możesz słuchać na tym blogu.

Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.

Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.

Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast |  RSS | Spotify  | YouTube

Prosimy, oceń nasz podcast

Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.

Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.

Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:

-> Link do podcastu w iTunes

Transkrypcja

Katarzyna Michałowska: Dzień dobry.

Witamy dzisiaj w naszym podcaście Stacja Zmiana. Jak zwykle Kasia i…

Tomasz Nadolny: Tomek.

Katarzyna Michałowska: Dzisiaj porozmawiamy na temat naszego życia w social mediach, o tym, że jesteśmy tacy “multitaskowi”, odbieramy milion wiadomości i jaki to ma wpływ na nas, jak my żyjemy, funkcjonujemy przy tym, że mamy tak dużo informacji wokół.

Tomasz Nadolny: Prawdopodobnie każdy z nas, każdy z słuchaczy ma gdzieś konto w jakimś portalu social mediowym na jakiejś platformie, więc to, o czym będziemy rozmawiali, dotyczy nas wszystkich, bo im dalej w las, im więcej czasu mija, tym mocniej wkracza to w nasze życie i też zmienia chyba. Nie zawsze na lepsze. O tym też dzisiaj i o tym, jak to zrobić, żeby zmieniało tylko na lepsze. Parę porad, parę naszych pomysłów.

Katarzyna Michałowska: Porad, jak my funkcjonujemy w tych social mediach. Ze względu na to, że mamy wiele pytań od wielu naszych znajomych o tym, jak dajemy sobie radę w tych wielu social mediach, jak to ogarniamy.

Tomasz Nadolny: Mija rok odkąd napisałem na swoim blogu o takim swoim wyzwaniu, które sobie zrobiłem. Takim poście, przerwie. Na miesiąc wyłączyłem się ze świata social mediów, efekty opisałem na swoim blogu i do dzisiaj jest to najpopularniejszy wpis na tym blogu. Bardzo dużo ludzi go czyta, dużo więcej niż wszystkie pozostałe bardzo mądre teksty, bo ja tylko mądre piszę.

Ale ty, Kasiu, też ostatnio przeżyłaś ciekawy moment z tym związany.

Katarzyna Michałowska: Tak, dokładnie.

Napisałam taki artykuł o tym, jak sobie radzić z tym…jak funkcjonować z wieloma informacjami i również kilka porad o tym, jak można funkcjonować w sieci. To się wiązało z dużym odzewem. Zwłaszcza, że, jak przedstawiałam seminarium przed studentami, bo właściwie ten wpis na bloga powstał, kiedy przygotowywałam seminarium dla studentów, byłam zdziwiona, że ta młodzież, która wyrosła w social mediach, dla nich to są nowe treści. Mogą się zastanowić, mieć jakąś refleksję na temat swojego funkcjonowania. To było ciekawe bardzo.

Tomasz Nadolny: Zwłaszcza, kiedy ma się dwadzieścia, dwadzieścia dwa lat to chyba nie bardzo się pamięta, jak to było, kiedy nie było Facebooka. Więc to może być bardzo ciekawe, bo ja bardzo dobrze pamiętam, jak to było kiedyś, jak to było za czasów Irca, później Gadu-Gadu i wielu innych rzeczy, które były, przeminęły, a trochę nam życia ukradły, może pozwoliły nam poznać jakiś ludzi, których byśmy inaczej nie poznali.

Katarzyna Michałowska: Zacznijmy od tego. Jak myślisz Tomek, ile, tak statystycznie, ludzie spędzają czasu w internecie?

Tomasz Nadolny: Hm… Ty pewnie już wiesz, sprawdziłaś.

Katarzyna Michałowska: Tak, dokładnie.

Bardzo polecamy naszym słuchaczom badania CBOS-u, co prawda z ubiegłego roku, ale naprawdę świetne dane przedstawiają.

Jest to ciekawe, ponieważ osoby, które są w wieku osiemnaście-dwadzieścia cztery lata mówią o tym, że spędzają około siedemnastu-osiemnastu godzin tygodniowo. Co jest ciekawe, myślę sobie, że dla porównania, nie wiem, czy pamiętasz, ile nauczyciele mają w tygodniu godzin w pracy w sensie…

Tomasz Nadolny: Zajęć lekcyjnych?

Katarzyna Michałowska: Tak.

Tomasz Nadolny: Wydaje mi się, że było dwadzieścia.

Katarzyna Michałowska: Dwadzieścia. Więc myślę sobie, że można to porównać do etatu. Nie wiem, czy te dane są zawyżone, czy zaniżone. Prawdopodobnie, obstawiałabym, że są nieco zaniżone, bo nie wiem, jak respondenci byli badani przez CBOS.

Ale osoby, które…

Tomasz Nadolny: Widzę, że badanie jest robione z Geniusem, więc jeśli z Geniusem…

Katarzyna Michałowska: Nie, nie. To nie. To jest…

Tomasz Nadolny: Aha

Katarzyna Michałowska: Ta górna, bo Geniusa badanie to jest liczba internautów w Polsce. W ostatniej dekadzie wzrosła o połowę, o 50%.

Tomasz Nadolny: Zasięg rośnie. Rośnie też dostępność social mediów, przede wszystkim przez smartfony, bo to chyba jest główna droga, przez którą obsługujemy social media, chyba że zajmujemy się tym zawodowo, ale tak dla swoich potrzeb to raczej przez telefony komórkowe.

Co według mnie trochę prowokuje do myślenia, że właściwie ciągle jesteśmy w zasięgu, właściwie ciągle jesteśmy online. To raczej musimy wyłączyć jakieś powiadomienia, wyłączyć dźwięki, odłożyć telefon, żeby być poza Facebookiem, czy poza Twitterem.

Ewidentnie musiałem się z tym problemem zmierzyć i o tym, jak ja to robiłem, na pewno potem trochę opowiem.

Ale myślę, że problem polega już nie na tym, ile fizycznie przesuwamy palcem po ekranie, ale że my jesteśmy bez przerwy częściowo, jedną nogą, jedną ręką, jednym uchem, jednym okiem, a może już całkowicie, bez przerwy jesteśmy w tym świecie wirtualnym, w którym żyjemy osobnym życiem.

Pytanie brzmi, czy to jest inne życie, czy to jest realne życie, które jest realne, czy to jest fikcyjne, czy ono jest gorsze, czy ono jest lepsze, czy tam jesteśmy lepsi, czy tam jesteśmy gorsi? To są bardzo ciekawe rozmyślania, nad którymi warto się na chwilę zatrzymać.

Katarzyna Michałowska: Zgadza się.

Nie wiem, czy wiesz, ile osób w wieku osiemnaście-dwadzieścia cztery lata jest w social mediach. Jak obstawiasz? Czy to już wszyscy są? Jak to wygląda?

Tomasz Nadolny: Pewnie ¾ deklaruje, że tak.

Katarzyna Michałowska: 92% czyli właściwie wszyscy, można powiedzieć, że statystycznie wszyscy.

A jeszcze bardzo ciekawe jest to, też pytanie do naszych słuchaczy, jak myślą, czy osoby starsze, powyżej czterdziestego piątego roku życia, jak dużo takich osób jest w social mediach. Jak myślisz, ile to może być?

Tomasz Nadolny: Skoro 92% wśród tych młodszych, to pewnie ¾ wśród tych średnich.

Katarzyna Michałowska: 45% i rośnie. Czyli to każdego z nas dotyczy, że musimy sobie z tym poradzić.

Jedną też z bardzo ciekawych danych, którą znalazłam, na przykład ile dziennie przyswajamy słów? Sto tysięcy słów dziennie musimy przyswoić i 34 gigabajty informacji dociera do naszego mózgu. To laptop by sobie z tym nie poradził. My musimy sobie poradzić. To też jest ciekawe, że nasz mózg jest narażony na taką dużą liczbę informacji.

Jedną z ciekawostek, które też odnalazłam to też to…zresztą Tomek ty też wiesz, jak działa mózg, że jednak ta pamięć krótkotrwała musi przejść przez pamięć krótkotrwałą informacja jakoś w niej się osadzić, żeby przeszła do pamięci długotrwałej.

Tutaj właściwie odgrywa się taka wojna w naszym życiu, że my najpierw przyswajamy dużo informacji przez pamięć krótkotrwałą, one przechodzą i odchodzą i później nie osadzają się w naszej pamięci długotrwałej. Dlatego naukowcy mówią, że wygrany jest ten, który umie zapamiętywać…znaczy zapominać informacje, nie zapamiętywać. Czyli odkładać ją gdzieś na półkę,  w jakiś sposób segregować, dlatego że wtedy odblokowuje swoją pamięć krótkotrwałą do tego, aby zapamiętywać treści, które się osadzają w pamięci krótkotrwałej.

Tomasz Nadolny: No tak, pytanie, czy te rzeczy, które do nas napływają, na ile są ważne, istotne i na ile mają znaczenie dla naszego życia. Musimy sobie jakoś radzić z zalewem informacji, więc strategię ma taką, że uwagę poświęca w sposób umiarkowany lub ma taką stałą czujność ustawioną, kiedy płyniemy przez to morze informacji.

No i teraz rozmaici emitenci informacji, którzy chcą nas do nich przykuć, czy chcą pozyskać odbiorcę, muszą walczyć i ta walka niestety jest walką bezpardonową, o kliki, o to, kto wymyśli głupsze hasło, kto wymyśli bardziej chwytliwe hasło, kto wrzuci zdjęcie bardziej śmiesznego kota.

Walka jest o to, kto kliknie i na jak długo przykuje uwagę. Niestety nie wpływa to dobrze na jakość.

Stąd ja na przykład przez ostatni miesiąc doszedłem do wniosku, że…przestałem czytać portale informacyjne, a ponieważ mieszkam w sąsiedztwie mojej mamy i kupuję jej papierowe gazety, to postanowiłem, że czytam raz dziennie papierowe gazety. Wiem, że z opóźnieniem, wiem, że to wszystko jest trochę już nie na czasie. Ja lubię papier i właściwie nic się nie stało.

To, że ja się dowiem o czym, co jest dzisiaj aferą…

Katarzyna Michałowska: Troszkę później

Tomasz Nadolny:…parę godzin później, kilkanaście godzin później to naprawdę nic nie zmienia.

To jest odkrycie, które warto sobie nawet jako ćwiczenie zrobić, żeby zobaczyć, że ten zalew informacji…jednak mamy pewien wybór. Możemy wybierać pewne drogi konsumowania tego i wcale to nie jest takie bezsensowne, jeśli nie jesteśmy przedstawicielem mediów, jeśli nie jesteśmy rzecznikiem prasowym pewnej firmy, nie pracujemy w rzeczach, w których ja do tej pory pracowałem, a ostatnio przestałem.

Czy naprawdę musimy wiedzieć wszystko natychmiast?

Jak to mówi moja mama ostatnio: “Złe nowiny i tak do nas dotrą, a dobre mogą poczekać”.

Katarzyna Michałowska: Bardzo fajna obserwacja. Podoba mi się, bo idzie w kierunku czegoś takiego, żeby mieć jakąś refleksję, żeby się zastanowić nad celem, bo to uzależnienie od informacji…zresztą ja sama też to odczuwam, że to uzależnienie od informacji, od tego co dociera do mnie naprawdę jest duże, ale z drugiej strony zadanie sobie pytania: po co?, jest bardzo cenne.

Taka myśl od mamy jest odkrywcza i tak te informacje dotrą.

Bardzo zainspirowałeś mnie.

Ale wiesz, zastanawiam się nad tym, jak to wpływa na nasze życie…bo powiedziałeś, że pamiętasz ten czas, kiedy nie byłeś w social mediach, młodzież już tego nie zna, już nie pamięta, bo nie mogli być załóżmy jako dwunastolatkowie nie pamiętają tego okresu, czy widzisz jakąś różnicę, jak wszedłeś w social media, jak wyglądało twoje życie?

Tomasz Nadolny: Ja to dokładnie opisuję, ale pierwsze dojmujące wrażenie, jakie ma się, zwłaszcza, kiedy wyłączy się dwa telefony komórkowe, w każdym podłączone po kilka portali społecznościowych, od Facebooka, Tumblra przez najróżniejsze zdjęciowo-nie-zdjęciowo komunikatory typu facebookowy Messenger. Pierwsze wrażenie to cisza. Cisza i ogromna ilość czasu.

Katarzyna Michałowska: Właśnie…

Tomasz Nadolny: Zaskakująca ilość czasu.

Katarzyna Michałowska: I niepokój.

Tomasz Nadolny: W pierwszym momencie powodująca niepokój, ale po trzech-czterech dniach zaczyna przychodzić spokój. Myślę, że to spowodowało, że tak dużo ludzi przeczytało to i tak dużo ludzi to komentowało i jakoś żywo się tym interesowało.

Po pierwsze, ja jestem zwierzem internetowym, czyli właściwie 90% ludzi, która mnie zna w tej chwili, zna mnie przez internet, poznała mnie przez internet, poznała na Tweetupach, z aktywności na Facebooku, z pisania na blogu, robienia transmisji online i takich rzeczy.

Przez wiele lat utrzymywałem się z tego, że żyłem właśnie z social mediów. Żyłem z internetu mówiąc krótko, więc to normalne, że w tym środowisku łączyła nas sieć.

I teraz nagle znikam i nawet to było takie dość pompujące moje ego, że dużo ludzi zwróciło na to uwagę, przysłało smsa, co się ze mną dzieje albo ktoś zadzwonił. To oczywiście było miłe i łechtało bardzo mocno.

Ale ta nauczka była znacznie głębsza. Po pierwsze, niewiarygodną ilość książek przeczytałem i też z bólem przyznałem sam przed sobą, jak mało ostatnio czytam; scrollując bez przerwy te ekrany, jak mi dużo czasu przecieka przez palce.

Katarzyna Michałowska: A możesz powiedzieć, ile czasu byłeś odłączony od tych social mediów?

Tomasz Nadolny: Miesiąc. Zresztą tak sobie założyłem, że miesiąc i zobaczę. Na więcej niestety nie mogłem, zawodowo mi nie pozwalało zrobienie sobie dłuższej przerwy.

Ale nauczyło mnie bardzo dużo rzeczy.

Że staram się wybierać w tej chwili, które konkretnie serwisy pozwalam pushować sobie powiadomienia. I Messengerowi na przykład nie pozwalam.

Że na przykład bardzo często kasuję Messengera na miesiąc, dwa z telefonu. Więc niestety ci, którzy piszą do mnie, przez Facebooka muszą poczekać parę godzin aż im odpowiem, kiedy będę przy komputerze.

Że po prostu robię sobie kilka godzin, kiedy odkładam telefon ekranem do dołu, do stołu, żeby mnie nic nie rozpraszało. Zwłaszcza, kiedy spotkam się ze znajomymi.

Znajomi z SWPS-u, uniwersytetu SWPS, prowadzą badania na temat pabingu, czyli takiego zjawiska, w którym zachowujemy się bardzo brzydko, czyli spędzamy czas ze znajomymi i w tym samym czasie prowadzimy równolegle życie w sieci, co oczywiście może być jakimś tam wyjściem, kiedy nudzą rodzice albo kiedy siedzimy w pokoju, w którym jest włączony telewizor i tak reszta ogląda telewizję, ale to się przeradza w zwyczaj, który po prostu rodzi znacznie gorsze przyzwyczajenia takie jak to, że po prostu nas nie ma, kiedy powinniśmy być razem.

I tego typu różne obserwacje…ten miesiąc dał mi bardzo dużo tego typu nauczek. Potem spisałem to na blogu, co wywołało bardzo duży rezonans, ale też mnie nauczyło na kolejny rok…zresztą to zaczęło taki ogromny rok zmian u mnie, takich, że mocno schudłem, rzuciłem palenie, zmieniłem dietę, no masę zmian, a ponieważ dużo zmian to trzeba w końcu zacząć o tym rozmawiać, dlatego nagrywamy odcinki Stacji Zmiana między innymi, bo te zmiany to każdemu w życiu od czasu do czasu się przydają i chyba każdy od czasu do czasu jakieś zmiany podejmuje. I może warto sobie o tym pogadać, posłuchać.

Więc social media są tak mocno zakorzenione w każdej sferze naszego życia, co można zauważyć, kiedy się od nich odetnie. Warto zapytać: po co je używam, jak dużo, jak one mocno zmieniły już moje życie, przyzwyczajenia, kiedy ja ostatnio jadłem obiad nie patrząc na Facebooka w tym czasie, kiedy jadłem śniadanie tak zupełnie, tak totalnie skupiony tylko na śniadaniu, kiedy ostatnio siedziałem ze znajomymi na piwie i byłem skupiony tylko na spotkaniu z nimi, a nie byłem w tym czasie też w Youtube’ie i nie oglądałem kolejnego odcinka wspaniałego serialu czy czegoś takiego.

Zauważymy, że często nasze spotkania towarzyskie polegają na tym, że razem oglądamy, co jest w naszych smartfonach.

Katarzyna Michałowska: No niestety.

Tomasz Nadolny: Jest w tym coś dziwnego, z czym przynajmniej, jeśli to robimy, warto się zastanowić czemu, po co, do czego to ma prowadzić i czy to nam daje coś dobrego, czy nam daje coś złego.

Taka jest moja teoria.

Katarzyna Michałowska: Mam podobną teorię, tylko że nie jestem w social mediach tak długo jak ty. Wiem, że weszłam świadomie w social media w 2012 roku, więc tak naprawdę niedawno i bardzo dobrze pamiętam ten czas, kiedy nie używałam social mediów. Moje życie bardzo się zmieniło, zwłaszcza pod względem towarzyskim. Dlatego że poznałam ludzi, którzy…z innych kontekstów, z innych środowisk, co jest bardzo ubogacające i świetne i to też był mój cel. Że chciałam wyrwać się z takiego jednego środowiska, w którym byłam. Między innymi z tego powodu zdecydowałam się, żeby korzystać z Twittera, wejść na Facebooka. Wiedziałam, że Facebook jest raczej taki relacyjny jak Nasza Klasa, gdzieś tam nasi znajomi się przewijają.

Ale to, że weszłam na Twittera, zaczęłam korzystać z Instagrama było bardzo otwierające, więc jeszcze pamiętam ten zachwyt, który był we mnie w 2012 roku. “Wow, tam są naprawdę realni ludzie, fajni, można porozmawiać, mają świetne tematy”.

Bardzo duża wartość dodana do mojego życia, do moich osobistych celów. Widzę, że czytają fajne książki, czytają fajne artykuły. To było naprawdę coś i kiedy tak myślę o tym i weryfikuję czasami, co roku tak staram się wracać do tego, dlaczego weszłam w social media, to mam takie dwa cele, które mi bardzo pomagają to zweryfikować. Pierwszy cel, jaki sobie postawiłam przed wejściem w social media w 2012 roku, to było to, aby wzmocnić markę magazynu, który prowadzę, a druga rzecz to właśnie, żeby poznać nowych ludzi. Po prostu jakby wejść w nowe środowisko, poznać interesujących ludzi. Wydaje mi się, kiedy przypominam sobie ten cel to jeszcze zastanawiam się, czy na pewno te social media, w których jestem, no bo wiadomo, pojawiają się nowe, tutaj Snapchat, tutaj Instagram, tutaj Facebook, Google+, zastanawiam się, czy one są tą wartością dodaną do tego mojego celu, czy one realizują ten cel, czy one tylko zabierają mi czas. Wtedy to mi pomaga.

Czasami przy scrollowaniu, czyli przeglądaniu swojej tablicy, przypominam sobie, po co tutaj jestem, więc wówczas inaczej zaczynam korzystać z social mediów, korzystam z nich bardziej efektywnie.

To jest jedna z moich takich osobistych rad, która może się przyda komuś z naszych słuchaczy, że, kiedy zaczynam scrollować i się na tym łapię, zadaję sobie pytanie, czy to jest efektywny czas, czy lepiej poszukiwać zamiast scrollować. Czy teraz czegoś szukam i zacząć w inny sposób przeglądać internet, czyli poszukiwać wiedzy, informacji, jeśli chcę pogłębić z kimś relację, może coś miłego do niego napisać. To też jest dobrze spędzony czas w sieci, moim zdaniem. No bo po to mamy social media, żeby rozwijać też te relacje, żeby to robić, jeśli to dla kogoś jest celem.

Tomasz Nadolny: Czyli, podsumowując, to co na pewno social media, social czyli społeczne, społecznościowe dają, to na pewno budują społeczność, czyli poznajemy nowych ludzi, poznajemy nowe tematy, co ludzie nas zabierają do swoich światów i pokazują coś, co lubią, co oglądają, co czytają, wyrażają swoje poglądy.

To jest jedna rzecz, a druga rzecz to nam pozwala nam być, promować, czy też przyciągać nowych ludzi do czegoś, co jest nam bliskie czyli na przykład prawdopodobnie to, co dzisiaj tutaj nagrywamy.

Za pomocą sieci takich jak Facebook, Twitter będziemy próbowali to dalej rozprzestrzenić do innych ludzi.

Jakie jeszcze plusy dostrzegasz?

Katarzyna Michałowska: Taki jest mój cel, żeby rozszerzyć krąg znajomości, to na pewno był mój cel. Ale myślę sobie, że, jeżeli ktoś ma inny cel, na przykład poszerzenie wiedzy lub nauczenie się czegoś, to on będzie w inny sposób korzystał z tych narzędzi społecznościowych. Taka dostępność wiedzy, która pojawia się, to jest coś niesamowitego. To zmieniło nasz świat. Ostatnia dekada, jak przywołałam te badania, to myślę sobie, że te ostatnie dziesięć lat, ostatnie pięć lat, jak to bardzo wpłynęło na nasze życie. To, że ta wiedza jest tak bardzo dostępna, że możemy szybko się czegoś nauczyć, uczyć się na cudzych błędach, tak bym powiedziała. Że ktoś czegoś spróbował i pisze, że to nie jest dobre.

To jest coś niesamowitego, że tutaj mamy taki dostęp.

Do tego to, co dzieje, wydarzenia kulturalne. Dużo osób z moich znajomych, które nie były w social mediach, a weszły w nie, to bardzo rozszerzyły swój krąg kulturalny zainteresowań.

To bardzo rozszerza.

Tomasz Nadolny: I klikają, że wezmą udział w wydarzeniu…

Katarzyna Michałowska: A później nie przychodzą

Tomasz Nadolny:…a później przychodzi tylko ⅓. Tak…to znaczy…etykieta życiowa czy zasady życiowe, które zmieniają się pod wpływem social mediów też są ciekawe, bo prawdopodobnie, gdybyśmy dziesięć lat temu zapowiedzieli się, że przyjdziemy na jakąś projekcję, czy na jakieś wydarzenie kulturalne dzwoniąc stacjonarnym telefonem i później połowa z nas by nie przyszła to rozczarowanie gospodarzy byłoby gigantyczne. A w tej chwili wszyscy mają już w głowach takie szacowanie, że ⅓, może połowa, że to jest przyjęte i normalne. Do końca nie wiem, czy to jest normalne, ale tak jest, takie jest życie.

Ja z kolei, ponieważ pracowałem przez ostatnich kilka lat w administracji samorządowej, to dla mnie zwłaszcza Facebook i Twitter to była przestrzeń do debaty politycznej i też niesamowita możliwość skrócenia dystansu pomiędzy obywatelem i władzą, czyli tymi, którzy decydują i tymi, którzy głosują, że ten lajk, możliwość zadania pytania, skomentowania każdemu, że to była niesamowita zmiana jakościowa.

Ja powiem szczerze, że miałem ogromną nadzieję, że to w ogóle zmieni jakość życia politycznego, że to spowoduje, że MGOS-y i ludzie-społecznicy, że wokół małych różnych akcji można będzie zorganizować ludzi. Zresztą to się dzieje. Crowdfunding, różne społecznościowe akcje, gromadzenie środków albo energii ludzkiej w jakiś akcjach, to się dzieje.

Aczkolwiek cena, jaką płacimy jest też wielka i ostatni rok, czyli po ostatnich wyborach parlamentarnych, po ostatnich wyborach prezydenckich w Polsce, teraz po kampanii w Stanach Zjednoczonych coraz więcej ludzi widzi, coraz więcej ludzi o tym głośno mówi, że social media wprowadzają też bardzo dużo toksycznych zjawisk do życia społecznego. Wprowadzają dezinformację, trolling, który jest łagodną formą bycia hejterem oraz w ogóle hejt, fikcyjne wiadomości, fikcyjne informacje, fikcyjne profile, sposób, w jaki odbieramy i w jaki się ograniczamy sami przez swoich znajomych, przez grono, którym się otaczamy. Po pierwszy żyjemy w fikcyjnej bańce wiedząc czy nie wiedząc nie jesteśmy w stanie poza nią wyskoczyć, a po drugie jesteśmy po prostu manipulowani.

Władza osób, które przestawiają lekko algorytmy Facebooka lub Google’a, to jest kilka osób, które mają nad tym władzę, jest tak przeogromna, bo informacja jest tak cenna, że jest to powód, aby się nad tym zastanowić.

To jest na przykład rzecz, nad którą ja się nie zastanawiałem jeszcze rok temu. Bo ten rok przyniósł ogromne pole do przemyśleń. Jest sporo badań na ten temat, pokazało się też sporo artykułów, również w polskiej prasie. Nie będziemy może dzisiaj tego rozwijać, ale coś, co dla mnie było wielką nadzieją, coś, w czym mimo wszystko uważałem, że jestem specjalistą, używaniu do tych celów social mediów…nadal uważam, że jestem, że dobrze to robię, rozgryzłem wiele rzeczy, które są z tym związane, to jednak mimo wszystko dostarcza wielkiego rozczarowania. Ostatecznie ktoś, kto ma miliony, ostatecznie i tak na tym polu wygra i ta demokratyzacja, której ja się spodziewałem, którą myślałem, że nastąpi, jest złudna. To jest przykre.

Także te…ogromne są zalety, ogromne możliwości, chociażby to, że na Youtubie możemy znaleźć tutoriale do wszystkiego, wszystkiego w tej chwili się można nauczyć z Youtuba albo przez jakieś kursy online…A począwszy na tym, że, kiedy ja miesiąc byłem poza, zauważyłem, jak dużo czasu w ten sposób zyskuję na inne rzeczy, które kiedyś były dla mnie cenne, to tak trochę rzewność budziło we mnie, taki żal, że coś tracę, poczucie jakiegoś świata, który tak trochę bezmyślnie tak trochę mi przeciekł między palcami, że nieświadomie mi ukradziono kawałek, czy też sam sobie ukradłem, przecież nikt mnie nie zmusza.

Więc to są takie refleksje, które chyba każdemu warto polecić. Nie wiem, jak ty do tego podchodzisz.

Katarzyna Michałowska: Dla mnie zaskoczeniem było…to znaczy byłam zaskoczona, jak prowadziłam to seminarium dla studentów i kiedy właśnie zwróciłam im na to uwagę, że każde social media to jednak mamy do czynienia ze sztuczną inteligencją, że tutaj jest jakiś algorytm, według którego mamy wyświetlane pewne informacje, według których coś jest nam proponowane, że na jednym komputerze to tak widać, a na innym inaczej, więc byłam zaskoczona, że to jest jakąś nowością dla studentów. Nie mówiłam tego do studentów, którzy są informatykami, ogólny taki przekrój społeczny, więc myślę sobie, że na pewno tutaj ta wiedza, ta informacja jest ważna  dla innych, żeby to przekazywać.

Jedną z rzeczy, która też jest dla mnie ciekawa, że…znalazłam takie badania też. Nie znalazłam polskiej publikacji na ten temat, ale nie wiem, czy słyszałeś o takiej teorii 1-9-90.

Ta teoria mówi o tym, że 1% internautów, którzy korzystają z social mediów, są tylko tymi, którzy generują treści, 9% to są ci, którzy szerują, lajkują, czyli wchodzą w jakąś interakcję, a 90% to ci, którzy są cichymi obserwatorami.

To było bardzo ciekawe…

Tomasz Nadolny: Czytałem o tym, aczkolwiek nie wiem, czy w obcojęzycznych czy polskich źródłach, ale pewnie spróbujemy znaleźć i podlinkować.

Katarzyna Michałowska: Tak, tak. Ja właśnie podlinkuję tą…jeszcze przed wyjście, zanim zaczęliśmy nagrywać ten podcast, to znalazłam tę informację.

Myślę sobie, że trzeba wiedzieć, że ten jeden procent…wydaje mi się, że każdy z nas stoi przed taką decyzją, w którym miejscu jestem jako użytkownik social mediów.

Po pierwsze, czy zdaję sobie sprawę z tych zagrożeń, z tych zagrożeń takich, bym powiedziała, psycho-społecznych, czyli na przykład, jaki to ma wpływ, jak to wpływa na mnie jako jednostkę, jak wpływają na mnie social media. Czy to bardzo wpływa na tę pamięć krótkotrwałą, wpływają na to, że nie mogę się skupić, że się wyłączam, że co chwila jestem w innym temacie. Wydaje mi się, że jest to bardzo ważna rzecz, żeby sobie zdawać z tego sprawę.

Po drugie zdawać sobie sprawę, że bawimy się w cudzej piaskownicy. Że taki Facebook albo korzystanie ze Snapchata, czy z Instagrama, czy z Twittera to jest jednak zabawa w cudzej piaskownicy, według zasad właściciela tej piaskownicy. I na przykład…

Tomasz Nadolny: Musimy zdawać sobie sprawę, że, jeśli umieścimy zdjęcie kolana, które przypomina biust kobiecy, to zdjęcie zostanie nam usunięte bez możliwości odwołania.

Katarzyna Michałowska: Na przykład.

Czy ta…no…co niedawno spotkaliśmy się z protestami przed Facebookiem, że ktoś myśli, że można zamknąć Facebooka albo żeby zmienił swoje funkcjonowanie. Oczywiście wiadomo, że nie.

Ale niektórzy ludzie myślą, że jednak tak, bo wydaje mi się, że nie rozumieją, że korzystają z cudzego…no pracują na cudzy biznes, tak mogę powiedzieć.

To było ciekawe dla mnie, że studenci nie zdawali sobie z tego sprawy. To takie mikrodoświadczenie. Trudno mi powiedzieć….

Tomasz Nadolny: Zwłaszcza, że oni są w takim wieku, w którym wiele rzeczy się odkrywa. Między innymi po to się idzie na studia, żeby odkryć zasady życia, a social media są tak dużą częścią tego strumienia życiowego, że może to jest czas, w którym właśnie na studiach…dobrze, że w ogóle jest kiedykolwiek taki czas, w którym świadomie zatrzymają się i pomyślą nad tym, co wynika ze scrollowania.

Bo rozumiem też, że chciałaś zwrócić uwagę na to, że jesteśmy różnej jakości konsumentami….

Katarzyna Michałowska: Zgadza się. Dlatego ważne jest to, jaką…o celach tych mówiłam, że warto sobie określić te cele, jak funkcjonuję w social mediach. W sensie takim, że to jest dla mnie dobre, że sobie określiłam te cele i tak samo radzę studentom, żeby określali sobie cele, dlaczego są tam, w social mediach, do czego jest to im potrzebne.

Tak samo żeby sobie określili, w jakim chcą być procencie. Jeden, dziewięć czy dziewięćdziesiąt? Czy są tylko konsumentami treści, czy chcą być tymi liderami treści, tymi influencerami, którzy przekazują jakąś wartościową treść.

Też druga rzecz, która też jest ciekawa, ta zasada 1-9-90 to jest ta sama zasada, którą kieruje się zasada pareto, że 20% użytkowników generuje 80% treści, więc tak naprawdę ta liczba osób, które generują treści w sieci, jest niewielka. I moim zdaniem warto być w tym procencie, który ma wpływ. To jest takie moje zdanie.

Tomasz Nadolny: To ciekawe, bo jak ty mnie poznałaś, poznaliśmy się przez sieci internetowe…

Katarzyna Michałowska: Dokładnie.

Tomasz Nadolny:…więc nasza przyjaźń jest na pewno efektem nawiązania tego typu relacji.

Co ciekawe, ja wcześniej przeszedłem taki etap, w którym byłem biernym odbiorcą, raczej nie tworzyłem treści. A zacząłem je tworzyć pod wpływem tego, że zauważyłem, że ludzie chętnie tworzą ze mną w interakcje, kiedy mówię to, co myślę lub dzielę się tym, co czytam lub dzielę się tym, na co chodzę do kina. Zauważyłem, że to wywołuje jakieś reakcje i to mnie ośmieliło, bo ja byłem pod tym względem bardzo nieśmiały. A nie mówiąc już o tym, że w życiu bym nie wpadł na to, żeby nagrywać transmisje z biegania, jak to zrobiłem ostatnio, gdyby nie to, że wcześniej potrenowałem to na Snapchacie, gdyby nie to, że ośmieliły mnie takie różne próby, jakich dokonywałem, tego by na pewno nie było.

Więc one naprawdę mocno zmieniają sposób, w jaki funkcjonujemy. To jest naprawdę kwestia naszego wyboru, czy na lepsze, czy na gorsze to robią. Czy my w ten sposób zmieniamy życie, czy nie.

Nie wiem, czy zauważyłaś, że jest taka ciekawa tendencja związana z tymi efemerydami, tak zwanymi, czyli takimi mediami społecznościowymi, które mają w sobie zaletę, już w tej chwili, nietrwałości. Czyli coś, co jeszcze pięć lat temu wydawałoby się nam, że jest wadą, że to znika…

Katarzyna Michałowska: Aha, czyli o Snapchacie w tej chwili mówisz.

Tomasz Nadolny: Nie tylko. Też o tych stories na Instagramie, czy też to, co teraz jest testowane w Polsce na Facebooku, Messengerze, możliwość umieszczania informacji słowno-graficznych, dźwiękowych, które znikają po dwudziestu czterech godzinach.

Młodzi ludzie doskonale wiedzą, również studenci, którzy byli na twoim seminarium, że to wszystko nie znika, że to zostaje na zawsze. Na zawsze.

Dzisiaj jestem trzpiotem, który robi sobie dziary, a jutro będę chciał w białym kołnierzyku pójść i ubiegać się o posadę dyrektora albo na przykład będę chciał być profesorem, który chce być traktowany mega poważnie. No i to jest kwestia usuwania znamion na ciele, dosłownie, że to wszędzie gdzieś na serwerach tkwi. Dziesięć procent z tego co roku ucieka, czyli wygasają jakieś domeny, jakieś serwery umierają, ktoś nie opłaca czegoś, gdzieś jakieś zasilanie, awaria, więc 10% ucieka. Niestety zwykle się okazuje, że nie te dziesięć, które by się przydało, żeby zniknęło.

Młodzi ludzie są tego bardzo świadomi i myślę, że też wiedzą, że, na przykład, mija doba, oni wytrzeźwieją, ciocia już nie zobaczy. To jest bardzo ważna dla nich jakby cecha charakterystyczna niektórych mediów, dlatego ich chętnie używają. A nie do końca starsi użytkownicy są tymi funkcjami zachwyceni. Zauważyłaś w ogóle taką tendencję?

Katarzyna Michałowska: Tak, tak.

Tomasz Nadolny: Bo ty jesteś jedną z bardziej aktywnych osób na Snapchacie.

Katarzyna Michałowska: Zgadza się, bardzo lubię Snapchata.

Kiedy myślę o gimnazjalistach, wielu gimnazjalistów podgląda mnie na Snapchacie i myślę sobie dlaczego… głównie z takich moich, badawczych, bym powiedziała, sposobów badania social mediów chciałam skorzystać ze Snapchata, ale bardzo mi się spodobał.

Ale według mnie Snapchat jest dla osób, które właśnie są w gimnazjum taką hybrydą realnego funkcjonowania. Ze względu na to, że kiedyś dziewczyny szły sobie wspólnie wracając ze szkoły i, na przykład, jedna drugiej powiedziała “O zobacz, jakie fajne buty na witrynie. Czerwone za 35 złotych” i ta druga mówi “Aha” i to nie wnosi nic do naszego życia.

Tak samo jest ze Snapchatem, tylko że on jest w sieci, bo te dziewczyny być może nie mają możliwości wspólnie wracania ze szkoły, dlatego że rodzice odbierają je ze szkoły i mieszkają w zupełnie różnych miejscach. A chcą się przyjaźnić, więc to jest taka hybryda.

Jedna robi zdjęcie tych butów, wysyła tej drugiej. Ona “Ok” i ta informacja znika.

Więc te relacje zmieniają się. One po prostu…ludzie mają te same potrzeby, potrzeby dzielenia się informacjami, współdzielenia życia, takiego współodczuwania różnych rzeczy, a technologia w inny sposób pomaga w tym.

Jedną z fajnych rzeczy…też do tego podcastu załączę taką bardzo fajną reklamę takiej aplikacji Couple, która na pewno jest na Iphone’a, ale nie wiem, czy jest na Androida, która właśnie jest taka dosyć kontrowersyjna, ale reklama jest świetna, dlatego że pokazuje, jak te nasze relacje zmieniły się. To jest aplikacja, która pozwala mieć relację z partnerem i na przykład wszystkie wiadomości, które sobie wspólnie wysyłają i przeżywają różne rzeczy, przeżywają w czasi rzeczywistym. Też to jest bardzo ciekawe, że ta aplikacja pozwala później, kiedy ta relacja się zerwie, wyrzucić jednym kliknięciem tą relację, wszystko, co jest połączone, bo, na przykład, Facebook za rok nam przypomni. My już nie będziemy z tą osobą, ale nie będziemy w stanie wyrzucić wszystkich informacji, więc to też jest ciekawe, że technologia, która ma pomagać w tych relacjach, też tutaj wchodzi, zmienia funkcjonowanie tych relacji.

To też jest taki ciekawy, oddzielny temat. Mam nadzieję, że też nagramy kiedyś podcast na ten temat, jak to wpływa, jak to wygląda, co na to psychologowie, bo to też bardzo spłyca te relacje. Tak jak mówię, wyrzucenie relacji do śmietnika, kiedyś darliśmy zdjęcia i mogliśmy jakoś przeżyć tę relację i posmucić się, a teraz to zrobimy tylko jednym kliknięciem. Gdzie wtedy jest smutek?

To są takie różne pytania, które mnie trapią. Zastanawiam się nad tym.

Ale ciekawe, ciekawe jest to, że te aplikacje, o których mówisz, które są takie tu i teraz one na pewno wpływają na te relacje, rozwój tych relacji. Możesz być w czyimś życiu, wiedzieć, gdzie ta osoba się znajduje, co robi, co je. To też jest ciekawe, ale wtedy może jest tak, że to zachęca niektórych ludzi do tego, że nie spotkają się w realu, bo wiedzą już, co ta osoba robi i tutaj ten element tajemnicy znika.

Tomasz Nadolny: To może być czasem zaoszczędzony czas.

Z kolei taką ważną rzeczą, którą przypomniało mi wspomnienie o aplikacji. Ja wiem, że używałem takiej aplikacji, nie mogę sobie przypomnieć jej nazwy, ale znajdę ją i podlinkujemy. Zapisałem sobie, żeby podlinkować ją w notatkach.

Ta aplikacja pokazuje, ile czasu spędzamy w mediach społecznościowych, ile to nam, dosłownie mówiąc, zżera.

Bo moim zdaniem rzeczą, którą warto powiedzieć jest to, że zdajecie sobie sprawę lub nie, że wielu z nas jest po prostu uzależnionych od social mediów.

No właśnie, po czym można poznać, że ktoś jest uzależniony, bo ja to dostrzegłem na bank, że ta miesięczna przerwa, ten post sprawił, że stwierdziłem, że to jest uzależnienie. Ja mam syndrom odstawienia. Dokładnie w tym samym czasie podjąłem decyzję, że rzucam palenie i tak naprawdę trudniej, w takim sensie objawów, zaprzątania mojej uwagi, tego, że czegoś mi brakowało bardzo mocno, to chyba rzucenie palenia spowodowało, że mi wzrósł apetyt, niesamowicie zresztą. Dopiero po jakimś czasie dostrzegłem, że zapach, że te papierosy śmierdziały. Bardzo lubiłem palić, ale też bardzo lubię używać Facebooka i Twittera i dostrzegłem, że to są bardzo podobne zjawiska, w innej sferze, ale bardzo podobne.

Po czym w ogóle poznać, że jesteśmy uzależnieni?

Katarzyna Michałowska: Na pewno to…moim zdaniem…to też badania wykazały, że spoglądanie na telefon, że średnia to jest sześć minut. Co sześć minut musimy zajrzeć, mamy przymus zerkać…

Tomasz Nadolny: Te znaczki z cyferkami, które się pojawiają, z tymi ikonkami mediów społecznościowych, to jest zmora, bo to natychmiast powoduje, że co nam…ile nam osób lajknęło instagramowe zdjęcie, ile mamy komentarzy pod czymś tam na Facebooku. Zresztą wielokrotnie w rozmowach ludzie bardzo podkreślają: “Bardzo dużo ludzi lajkowało mi to zdjęcie”.

No dość taka dziwna rzecz.

I płacą też bardzo wysoką cenę, bo uzależnienie sprawia, że jednak ono bardzo…że po prostu zakłóca nasze funkcjonowanie. Zakłóca nasze normalne funkcjonowanie, na tym polega uzależnienie, że przestajemy mieć kontrolę nad pewną częścią naszego życia.

Ja rzuciłem palenie właśnie dlatego. Kaszelek to tam kaszelek. Człowiek sobie wmawia, że to przez uczulenia. Ale to, że to rządziło mną i pierwszą myślą po dobrym jedzeniu była myśl, żeby wyjść zajarać, to było paskudne już. To już zupełnie przejęło nade mną kontrolę i ja wtedy stwierdziłem “O, nie, nie, nie. Kochani, koniec. Dość”.

Tak samo było z social mediami i wydaje mi się, że jednak płacimy wysoką cenę. Może trzeba by było w którymś podcaście zrobić taki test, w którym każdy mógłby sobie sprawdzić, czy jest uzależniony. Podrzucam to do refleksji.

Druga rzecz, którą płacimy, cenę wysoką dość, o której zresztą ostatnio z tobą rozmawiałem a propos wyglądu mieszkania, to prywatność. Im bardziej chcemy być w sieci dostępni, popularni tym więcej ludzie o nas wiedzą, tym więcej pokazujemy naszego życia, co lubimy, co jemy. Śmiejemy się, że fotografujemy jedzenie, bo niby wtedy lepiej smakuje i to niby taki żarcik, ale de facto, jeśli się te wszystkie informacje zbierze, to wiemy dokładnie, co lubimy, dokąd chodzimy, kiedy, gdzie, z kim spędzamy imprezy, kiedy ostatnio piliśmy, co dostaliśmy na gwiazdkę, jak wyglądała nasza choinka, jak wygląda nasz pies, chomik i jakie buty sobie ostatnio kupiliśmy. Wszystko można wyniuchać z mediów społecznościowych.

Oczywiście wielu z nas ustawia jakieś tam zabezpieczenia prywatności. Mimo wszystko one dają chyba takie pozorne poczucie, że coś jest ukryte. Bo jeśli ktoś bardzo chce, to się nam włamie i tego wszystkiego się dowie.

Właśnie, jak ty to odbierasz?

Katarzyna Michałowska: W tym kontekście to mam taką refleksję. Kiedyś byłam na konferencji, gdzie był profesor Godzic i on powiedział coś takiego, że…on to nazwał wskaźnikiem ekshibicjonizmu. Jakby zrobić jakiś współczynnik ekshibicjonizmu, to osoby, które są młodsze, mają ten wskaźnik na o wiele wyższym poziomie. A my, załóżmy jak ktoś jest starszy…

Tomasz Nadolny: Poważniejemy.

Katarzyna Michałowska: Im jesteśmy starsi, tym więcej myślimy, że to, co pokazujemy, to już jest duży ekshibicjonizm.

To było ciekawe, bo profesor Godzic powiedział “Mylicie się, dlatego, że młodzież jest jeszcze bardziej ekshibicjonistyczna”.

To mnie zaciekawiło. Pomyślałam sobie “Jejku, faktycznie to na pewno jest ten kierunek”, że gdzieś tutaj, to otwarcie się…że nie ma tej tajemnicy, odarcie się z tajemnicy. Mnie się wydaje, że to może być też takim czymś, co też młodzież traci, w tym kontekście przebywania w social mediach i bycia takim w pełni otwartym i pokazywania tego wszystkiego.

Na pewno ta tajemnica jest potrzebna. Ta tajemnica jest potrzebna, bo ona może być też tym, co będzie przeznaczone tylko dla tych wyjątkowych osób wokół nas, że tylko osoby, które są najbliżej, wiedzą o pewnych rzeczach. I to jest fajne, to nie jest nic złego. Nie wszyscy muszą wiedzieć o wszystkim.

I wydaje mi się, że, tak jak mówisz, to uzależnienie wymaga od nas, że my mamy w sobie ten przymus, aby o tym wszystkim powiedzieć, zakomunikować światu, więc to też jest takie ciekawe. Oto jestem, oto jestem.

Tomasz Nadolny: Na swoim blogu ten kawałek wpisu nazwałem Share or Die.

Zauważyłem taką tendencję, u siebie też, nie ma tego, co ukrywać, że to nie jest mój problem. Mój problem albo przynajmniej jestem tego świadomy, że bardzo często pierwsza myśl, kiedy widzisz coś pięknego, widzisz jakiś piękny wschód słońca, jesteś w jakimś fajnym miejscu, wśród fajnych ludzi, wchodzisz na górę, to pierwsza myśl jest taka, że koniecznie trzeba to sfotografować i wrzucić i napisać…Facebook już nam to nawet ułatwił, że możemy teraz, w jakim jestem nastroju, pełen wyzwań, czuję się jak Superman albo coś takiego, więc on dokładnie obserwuje, jak my się zachowujemy i podsuwa nam kolejne ficzery, które nam to ułatwiają. Ale to jest charakterystyczne, że jedzenie ładnie podane, moim zdaniem, to już jest częściowo po to, żeby ludzie to wrzucali na Instagrama, po to restauracje to robią, żebyś wrzucił, jak to pięknie jest podane, ludzie się tym ekscytują i się chwalą. To kompletnie zmienia sposób, w jaki my odbieramy. Po czym idziemy na koncert i widzimy przed sobą tylko ekraniki smartfonów, to już jest trochę chore, bo nie ma już w ogóle jakiegoś przeżycia indywidualnego. Takie creepy, jak to mówią.

Ale też doprowadza do takich sytuacji, w których na przykład lampki bożonarodzeniowe w Parku Oliwskim powodują, że wszyscy chcą na ich tle mieć zdjęcie, no i niestety klomby i trawniki ucierpiały, bo tysiące osób, które chcą mieć zdjęcie na tle tam jakiejś panienki z parasolką podświetloną lub napisu Gdańsk Heart spowodowało, że zagonek róż poległ.

No i chyba warto tak czasami przystanąć, zatrzymać się i zastanowić, czy koniecznie trzeba, czy każdy moment musi być uwieczniony, czy każdy musi być sharowany, czy każdy musi być udostępniony, boooo coś w tym jest creepy, też bym powiedział.

Co ty…jak myślisz?

Katarzyna Michałowska: Tak, tak. Zgadzam się z tym, że…no…jestem przeciwna temu, żeby to mną rządziło, to znaczy, żeby mieć taki przymus do tego, żeby bezrefleksyjnie wrzucać jakieś rzeczy. Jest teraz moda, a propos Snapchata i okularów, w których cały czas moglibyśmy nagrywać i wrzucać…

Tomasz Nadolny: Jest, na przykład Jakub Górnicki, czy Wojtek Wilman czyli Duszek na okrągło puszczają relacje na swoim Snapchacie.

Katarzyna Michałowska: Jakby to powiedzieć…pewnie jakieś wycinki ich funkcjonowania na pewno są interesujące, ale cały czas? No, nie wiem. Tutaj bym była…no wiadomo mam…jestem taka może konserwatywna, teraz trochę tak głośno myślę na ten temat…

Tomasz Nadolny: Chyba jesteś.

Katarzyna Michałowska: Myślę, że jestem, bo czuję się jakoś zażenowana, tak bym powiedziała, że wtedy czuję się zażenowana, kiedy ktoś mnie tak głęboko wpuszcza. Myślę sobie “O jejku, ja nie chcę tego oglądać”, no więc wtedy wyłączam.

Tomasz Nadolny: Jest jeszcze drugi problem społeczny, który się teraz pojawia.

Te kamerki są poinstalowane już w wielu samochodach i, kiedy wjeżdżaliśmy dzisiaj tutaj na parking, zauważyłem, że na słupie jest ich chyba z osiem.

Teraz jeszcze dochodzą okulary z kamerkami. Nie ma takiego momentu w naszym życiu intymnym, społecznym, towarzyskim, który nie mógłby być nagrany i udostępniony dalej.

Trzeba to obecnie mocno brać pod uwagę i mieć to ciągle gdzieś w tle swoich działań.

Myślę, że dla ludzi, którzy mają mocną potrzebę ekspresji, rezygnacja z social mediów, czy wyłączenie się na jakiś czas powoduje, że ta potrzeba ekspresji nie jest realizowana.

Każdy może się zastanowić, czy on jest kimś takim i czy czasami nie warto sobie przykręcić volume tej ekspresji troszeczkę, bo może już wystarczy, bo może już przesadziliśmy.

W każdym razie ja do takich wniosków doszedłem. Nie wiem, jak inni, ale wydaje mi się, że…

Katarzyna Michałowska: Można zainspirować.

Tomasz Nadolny:…jest to ciekawy kierunek do przemyśleń.

Katarzyna Michałowska: To jest do zainspirowania i myślę, że kończąc naszą rozmowę warto wrócić do tej myśli, którą na początku powiedziałeś, że właśnie te papierowe gazety…wiem, że to już jest może taki old school, ale w tym kontekście wydaje mi się, że to jest taka metafora tych papierowych gazet, że, ponieważ to wszystko jest już takie wyeksploatowane, ta opowieść nasza o życiu, że ciągle opowiadamy o naszym życiu wszystkim na około, to wydaje mi się, że będzie taki moment, kiedy ludzie…mam nadzieję, że będzie, wierzę w ludzi i w ich jakąś taką autorefleksję, że będzie taki moment, że ludzie zaczną doceniać te takie momenty, te chwile, kiedy są naprawdę sami, kiedy mogą się zastanowić, kiedy mogą sobie przeżyć jakieś momenty, na przykład przeczytać coś w gazecie, jak ty tutaj mówiłeś. Albo, jeżeli tak nie będzie, mam nadzieję, że taki podcast będzie taką inspiracją dla wielu, żeby zrobić sobie taki post od social mediów, żeby zastanowić się, jak to na mnie wpływa, jak się czuję, czy to ma jakąś wartość dodaną do mojego życia.

Więc wydaje mi się, że tutaj ta refleksja i zrobienie kroku w tył i przyjrzenie się, może trochę z lotu ptaka, czy z dystansu spojrzenie na funkcjonowanie nasze, może być bardzo pomocne.

Tomasz Nadolny: Ja bym powiedział nawet, że to będzie jeden z trendów.

To można zaobserwować po tym, nie wiem, dzisiaj rano pytałem kolegę na Twitterze, co się stało, że nagle udostępnia zdjęcia z wielu lat, że fizycznie jest dużo młodszy na tych zdjęciach. Aaa, tak robi porządki, bo je drukuje.

Dał je do wywołania i normalnie je drukuje.

Zauważyłem w te święta, że przed tymi świętami dostałem kilka zwykłych kartek pocztowych, a przez ostatnie lata one naprawdę przestały przychodzić. Był taki czas, kiedy wszyscy smsy wysyłali, łańcuszki smsowe z zajączkami i Mikołajami. Dwa-trzy lata temu wszyscy przez Facebooka składali życzenia, smsy umarły.

A w tym roku nagle zaskoczył mnie renesans kartek papierowych…

Katarzyna Michałowska: Ja też dużo dostałam.

Tomasz Nadolny: Dostałem ich sporo i ja myślę, że to będzie trend.

Trend taki jakim jest bycie eko, jak bycie hipsterem, jak jeżdżenie na rowerze zamiast jeżdżenia samochodem. Myślę, że ten powrót do tego, że może trzeba wysłać mniej, może dziesięć, może dwadzieścia…Mówi się, że jesteśmy w stanie utrzymywać relację z maks stu pięćdziesięcioma osobami w ogóle, a ja mam ponad tysiąc znajomych na Facebooku, więc to jest jakiś znaczek i też wydaje mi się, że znakiem czasu jest też to, że ludzie zaczynają takie rzeczy doceniać. Że ludzie, którzy znają się z Twittera potrzebują raz w miesiącu spotkać się tu i teraz i wypić normalne piwo, a nie tylko postawić je sobie w postaci ikonki, że to jest jakoś tam fajne.

Ja bym jednak namawiał do refleksji, żeby ten czas, kiedy wychodzimy z tej sieci, żeby być z ludźmi, żebyśmy po prostu byli i wtedy tylko to. Żebyśmy czasem pomyśleli, czy mniej to nie jest lepiej, czy zawsze więcej, wiedzieć wszystko, więcej, wiedzieć pierwszym.

Ta zasada pareto, o której mówiłaś wcześniej, dotyczy też niestety contentu, czyli zawartości tego, co odbieramy przez social media i dotyczy w stopniu zupełnie odwrotnym. Czyli 80% tego, co tam jest, to jest bullshit. Tylko dwadzieścia jest wartościowe.

Naprawdę warto followować tych, którzy to dwadzieścia udostępniają. Odpuścić sobie tych, którzy udostępniają ten bullshit osiemdziesięcioprocentowy.

Naprawdę warto się zastanowić zanim coś udostępnisz dalej, co jest po prostu prawdziwe, komu to służy, komu to zrobi dobrze, komu to połechce dumę, a komu to po prostu…czy to nie szerzy jakiegoś kłamstwa, jakiejś nienawiści, no bo media społecznościowe stały się wręcz nienawiścią kipiące i są nośnikiem tych różnych uprzedzeń, tego wszystkiego, co ostatnio mieliśmy na fali dyskusji o imigrantach, uchodźcach.

To jest coś, co jest warte zastanowienia. Po prostu często mimowolnie uczestniczymy  w plotkach, kłamstwach, rzeczy, które są nieprawdziwe, krzywdzące, są kompletnym fake’iem.

Kiedy ten fake jest żartem, to jest pół biedy, ale, kiedy on hejtuje konkretnego człowieka i jest użyty wizerunek kogoś rzeczywistego, kto z tego powodu jest wytykany w swojej miejscowości palcami, hello, czas się zatrzymać i pomyśleć, co tu jest grane.

Jeśli ty swoim przyciskiem bezwiednie takie rzeczy szerzysz, to naprawdę…Ok, musisz? Ja bym się, w każdym razie, nad tym zastanowił.

To jest taka moja refleksja, która mi się pogłębia w miarę używania, bo jakość się nie poprawia. Jakość się pogarsza, mimo moich…filtrowania, odfollowowywania, wywalania znajomych, dzielenia na tych, którzy mi dostarczają coś wartościowego i tych, którzy nie dostarczają, mimo szanowania tego, że niektórzy bardzo cierpią, kiedy im się podziękuje za znajomość w mediach społecznościowych, pomimo moich wysiłków nadal bardzo dużo tego shitu widzę. A nie chciałbym i nie chciałbym, żeby on tak mocno dominował całą tę debatę społeczną, bo to jest tak, jakby pójść na targowisko i zajmować się wyłącznie plotkami, a przestać rozmawiać o tym, jakie są przepisy na zrobienie dobrej wołowinki albo kto te marchewki wyhodował albo skąd są te jajka, tylko rozmawianie o kompletnie nieistotnych rzeczach, które jeszcze na dodatek robią ludziom krzywdę.

Takie jest moje wie..kończące stwierdzenie na temat zasady pareto w mediach społecznościowych jest totalnie w odwrotną stronę ułożone.

Katarzyna Michałowska: Jedną z takich…dodam tutaj taką myśl, którą też studenci przygotowali. Taki program, to znaczy wcale nie program, to taka reklama “Jestem dziennikarzem”, też dodamy do tego podcastu.

Bardzo fajny, krótki filmik, który właściwie podsumowuje to, co mówisz. Taką mam refleksję i jeszcze jedną związaną z tym, że tak naprawdę to właśnie powrót do wartości i taki powrót do źródła jest cenny, żeby się zastanawiać, używać głowy przy social mediach.

To jest dla mnie takie “po co” i “w jakim celu”. To jest dobre podsumowanie.

Tomasz Nadolny: Trzeba też pamiętać, że napędem, paliwem, które napędza media społecznościowe…ty mówisz, że zachęcasz do używania rozumu, czy zdrowego rozsądku…napędem są emocje, które wszyscy musimy je mieć, w ogóle bez nich nie jesteśmy w stanie funkcjonować, ale ten napęd, który one powodują i tą potrzebę ekstrawersji, potrzeba wiedzenia, co inni wiedzą, lubienia, utożsamiania się, nienawidzenia, żałowania, płakania, wspólnego świętowania zwycięstwa drużyny piłkarskiej, to wszystko wywołuje mnóstwo emocji. Z tego żyje Mark Zuckerberg, z tego żyją właściciele Google, z tego właściwie żyje bardzo duża część przemysłu internetowego i trzeba sobie zdawać sprawę, że karmimy to wszystko. Karmimy naszymi własnymi przeżyciami, naszymi zdjęciami, budujemy treści. Jeśli one przynoszą nam pożytek, to ok. A jeśli część nie przynosi, to może warto z tej części zrezygnować.

Jeśli macie jakieś refleksje na ten temat, chcielibyście się podzielić, to na pewno pod tym podcastem będzie można jakieś swoje komentarze zostawiać.

No ciekawe, jakie są wasze na ten temat przeżycia, czy próbowaliście odstawić social media na jakiś czas, na jak długo? Co się stało?

Katarzyna Michałowska: Tak. Jestem ciekawa bardzo.

Tomasz Nadolny: Może chcecie o tym opowiedzieć, bo ja myślę, że, skoro 92% młodych ludzi używa media społecznościowe, to znaczy, że to już dotyczy nas wszystkich i zawsze w każdej rodzinie jest przynajmniej kilka osób, których to dotyczy.

Więc nawet jeśli wy nie macie Facebooka, nie interesuje was to, nie chcecie używać, to na pewno ktoś z waszych bliskich używa, więc warto wiedzieć, o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. No i jaki to ma wpływ na nas, na rzeczywistość, na nasz czas, czy dlaczego ktoś może nie chcieć iść na spacer lub do kina. Albo dlaczego musi w kinie co dziesięć minut ciekawego filmu zerkać, co tam mu zabrzęczało w kieszeni.

Katarzyna Michałowska: Dokładnie, dlatego zapraszamy do słuchania Stacji Zmiana, jeśli uznajecie, że nasza treść jest ciekawa, że zainspirowała was, czy w jakiś sposób poruszyła, to zachęcamy was do podawania dalej, jeśli to jest dla was wartościowa treść. I prosimy też o to, tak jak mówił Tomek, żeby pisać, jak…no właśnie, czy macie jakieś doświadczenia w tym temacie, na który rozmawiamy, czy macie jakieś przemyślenia. Bardzo chętnie przeczytamy, odpowiemy na wasze myśli.

A dzisiaj kończymy już i…

Tomasz Nadolny: Do usłyszenia.

Katarzyna Michałowska: Do usłyszenia.

Scroll to top