Partnerzy portalu

Zajęcia sportowe w szkołach – zapowiedź to za mało

Zajęcia sportowe w szkołach – zapowiedź to za mało
Zapewnienie zajęc sportowych w warunkach pandemii jest niezmiernie ważne. I bardzo trudne. (fot. Shutterstock).
Zapowiedź ministra Czarnka wprowadzenia zajęć sportowych po lekcjach w celu "rozruszania" dzieci i młodzieży, które w warunkach nauczania zdalnego przestały odchodzić od komputera, nie wzbudziła większego entuzjazmu po stronie reprezentantów środowiska oświatowego. Rzeczywistość przytłacza - bez dodatkowych silnych impulsów ze strony rządu niewiele się tu da zrobić.
  • Ryszard Proksa, Solidarność: Nie wiem, na czym ma polegać propozycja ministra, ale myślę, że jakaś turystyka, gry zespołowe czy forma sportu byłaby możliwa.
  • Sławomir Wittkowicz, WZZ Forum-Oświata: Jeśli pojawią się tego typu wymagania wobec wuefistów, to na pewno zajmiemy stanowisko, bo to będzie wymagało zmian w Karcie Nauczyciela.
  • Sławomir Broniarz, ZNP: Jeśli chcemy przywrócić zajęcia z wuefu, to musimy odmrozić szkoły. Jeśli chcemy pozwolić dzieciom uprawiać sporty, to nie zamykajmy stoków narciarskich.

- Podejmujemy działania m.in. z rektorami AWF i już w najbliższych dniach będziemy proponować takie rozwiązania, aby wyciągnąć dzieci z domów i nawet przy nauce zdalnej zaproponować im zajęcia sportowe pozalekcyjne, które byłyby prowadzone przez nauczycieli, nauczycieli wuefu. Bo rzeczywiście jest bardzo duży problem nie tylko, z tym że „ich nosi”, ale problem z otyłością, z brakiem ruchu, które rzeczywiście bardzo się ujawniają – powiedział minister Przemysław Czarnek, podczas ubiegłotygodniowej rozmowy z RMF FM.

Nie ujawnił jednak szczegółów planowanych rozwiązań. Zapytaliśmy więc przedstawicieli nauczycielskich związków zawodowych, co sądzą o planowanym pomyśle. Zdania były rozbieżne.

Ryszard Proksa, przewodniczący KSOiW NSZZ „Solidarność”

Ryszard Proksa (fot. KSOiW NSZZ Solidarność)
Ryszard Proksa (fot. KSOiW NSZZ Solidarność)

- Zdalne prowadzenie zajęć powoduje, że dzieci rzeczywiście cierpią na brak kontaktów i wysiłku fizycznego. To powoduje bardzo negatywne skutki. Nie wiem, na czym konkretnie ma polegać ta propozycja ministra, bo przecież nawet obostrzenia pandemii eliminują wszelkie kontakty i gry zespołowe, ale myślę, że jakaś turystyka, gry zespołowe czy forma sportu byłaby możliwa.

W Portugalii władze zalecają, by wszystkie zajęcia sportowe odbywały się na świeżym powietrzu. Uważam, że zorganizowane wyjścia, marsze, wycieczki, czy inne formy rekreacji na świeżym powietrzu, np. lepienie bałwana, są możliwe. Dlatego jestem zdecydowanie na tak.

Problemem mogą tu być obowiązujące przepisy, a zwłaszcza Karta Nauczyciela, ale w pandemii, w tej nietypowej sytuacji trudno, żeby wuefista przed ekranem cały czas tłumaczył ćwiczenia i wyznaczał tylko jakieś zadania młodzieży. Myślę, że można tę młodzież jakoś zaktywizować przed zajęciami lub po. To jest kwestia takiego zaplanowania zajęć, żeby były one możliwe. Ważne jest, żeby młodzież rzeczywiście od rana do wieczora nie siedziała przed ekranem komputera.

Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Forum – Oświata”

Slawomir Wittkowicz (fot. BB)
Slawomir Wittkowicz (fot. BB)

- Śmiem wątpić w realność tych zapowiedzi w sytuacji pandemii, gdzie w klasie nie może być więcej niż pięć osób i konieczne jest zachowanie reżimu sanitarnego. Pomijam tu klasy I-III. Jeśli zestawimy to z tym, że w czasie ferii był zakaz wychodzenia z domu bez osoby dorosłej do godz. 16.00, później co prawda zluzowany, były pozamykane wszystkie siłownie, kluby fitness, stoki narciarskie, to mogę tylko powiedzieć, że to jest miotanie się od ściany do ściany.

Rozumiem, że minister Czarnek, mówiąc o konieczności wprowadzenia zajęć sportowych po lekcjach, chce wprowadzić wuefistom nienormowany, zadaniowy czas pracy. I to na zasadzie, że co prawda ma pan pensum, ale później jest realizacja niezdefiniowanych innych zadań statutowych i oczekiwań dzieci, młodzieży oraz ich rodziców, więc trzeba to zrobić. No ale doba ma swoje ograniczenia i liczę, że rząd poważniej podejdzie do tej sprawy.

Jeśli jednak pojawią się tego typu wymagania wobec wuefistów, to na pewno zajmiemy stanowisko, bo tu będą kwestie czasu pracy, zmiany zakresu obowiązków, a w związku z tym konieczność wprowadzenia zmian ustawowych, czyli w Karcie Nauczyciela.

Do rozwiązania będzie też kwestia odpowiedzialności. Tu jest za dużo znaków zapytania, żeby można było udzielić sensownej odpowiedzi. Ten pomysł wygląda raczej na całkowite ignorowanie obowiązujących przepisów i realiów. No ale jeśli się z nikim się nie rozmawia, słucha wyłącznie swoich akolitów, to wszystko wygląda świetnie. I jeśli pojawia się jakiś problem, to na ten temat nie dyskutujemy, albo wskazujemy, że dyrektor powinien coś z tym zrobić, bo to on odpowiada za placówkę.

Zgodnie z art. 6 Karty Nauczyciela do podstawowych zadań nauczyciela należy zapewnienie bezpieczeństwa uczniów w czasie zajęć organizowanych przez szkołę. Zatem ponosi on odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo. Co do zasady odpowiada jednak szkoła, która powinna zorganizować pracę w taki sposób, żeby nie dopuścić do sytuacji zagrożeń. I jeśli teraz, w trakcie nauki zdalnej, dyrektor uznaje, że nauczyciel ma prowadzić zajęcia zdalne przed kamerą, a uczniowie mają ćwiczyć, to pojawia się pytanie – kto odpowiada za bezpieczeństwo ćwiczących dzieci – szkoła, nauczyciel czy rodzic, bo przecież dziecko ćwiczy w domu. I to powinno być jednoznacznie doregulowane. Związani z nami nauczyciele w takiej sytuacji zaznaczają, że dziecko ma ćwiczyć w towarzystwie osoby dorosłej, ale to jest tylko proteza, która niczego nie rozwiązuje systemowo.

Dzisiaj byłbym na przykład za tym, żeby pan minister uporządkował kwestię odpowiedzialności wuefistów za prowadzenie zajęć zdalnych. Bo jeśli w trakcie takich zajęć zdarzy się nieszczęśliwy wypadek, to będzie problem.

Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego

Sławomir Broniarz, prezes ZNP (fot. ZNP)
Sławomir Broniarz, prezes ZNP (fot. ZNP)

- Nie słuchałem tego wywiadu, bo rozbieżność wypowiedzi ministra z rzeczywistością każe się zastanowić, czy pan minister w ogóle wie, o czym mówi. Jeśli chce się być ministrem edukacji, a nie tylko ministrem szkolnictwa wyższego, to trzeba mieć przynajmniej elementarne poczucie tego, w jakich warunkach szkoła działa.

Jeśli pan minister mówi, że w klasach I-III ma być tylko jeden nauczyciel, to znaczy, że nie ma bladego pojęcia, jak to funkcjonuje w praktyce, bo co zrobić z katechezą, co z językami obcymi, co z wuefem? Stąd nasze oczekiwanie, że pan minister stworzy takie ramy prawne, które poziom decyzji z al. Szucha przeniosą na konkretną szkołę. Co uwolni go od odpowiedzialności za to, co dzieje się w tej chwili w szkole, a jednocześnie uwolni nauczycieli i opinię publiczną od wysłuchiwania andronów.

Obecnie chce uaktywniać wuefistów. Wielu z nich prowadzi wuef w klasach I-III, bo nie wszyscy nauczyciele mają kompetencje do tego, żeby prawidłowo te lekcje prowadzić. Więc jeśli można poprawić bezpieczeństwo w danej szkole, to róbmy to robiąc np. hybrydę.

Jeśli chcemy przywrócić zajęcia z wuefu, to musimy odmrozić szkoły. Jeśli chcemy pozwolić dzieciom uprawiać sporty, to nie zamykajmy stoków narciarskich. Wielu z tych wuefistów to także instruktorzy narciarscy i śmiało można by ich do tego celu wykorzystać nawet w klasach I-III. Co prawda pan minister powie, że dzieci te mogłyby mieć te zajęcia w szkole, ale nie wszystkie chodzą do szkoły, a po godzinie 15 czy 16 nie wszystkie mogą pójść na stok.

TAGI

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!