Liczbowo wygląda to następująco – spadek PKB o 3,5 proc. na koniec 2020 roku, a więc mniejszy niż w projekcji lipcowej, w której przewidywano skurczenie się gospodarki aż o 5,4 proc. W 2021 roku wzrost PKB o 3,1 proc. zamiast 4,9 proc. oraz przesunięcie intensywnego odbicia na 2022 roku. Wówczas PKB ma wzrosnąć o 5,7 proc., zatem więcej niż 3,7 proc. prognozowane poprzednio.

Inflacja CPI na koniec roku ma być wyższa od lipcowych prognoz zarówno w 2020 jak i 2021 i 2022 roku. Będzie to odpowiednio 3,4 proc., 2,6 proc. oraz 2,7 proc. (Poprzednio zakładano: 3,3 proc.; 1,5 proc. oraz 2,1 proc.).

Główną zmianą między rundami projekcji jest wyraźne przyśpieszenie zakażeń wirusem SARS-CoV-2, które zaczęło się we wrześniu, a na początku listopada przyrost zakażeń na świecie przekroczył 500 tys. osób na dobę, czyli jest siedem razy wyższy niż w kwietniu. To bezpośrednio przekłada się na nastroje konsumentów i na aktywność firm.

– Wiele zależy od tego, jak długo będzie trwał ten wzrost zachorowań i związane z nim ograniczenia życia gospodarczego i społecznego. My zakładamy, że najgorszy będzie listopad, potem w grudniu będziemy mieli poprawę, ale bardzo prawdopodobne, że po feriach będziemy mieli wprowadzane kolejne ograniczenia, bo po tym okresie rozluźnienia będziemy mieli pewne dobowe wzrosty liczby zachorowań – spodziewa się Jacek Kotłowski, zastępca dyrektora Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP.

Reklama

– Zmienia się trochę układ prognoz, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy. Tak jak wcześniej dominowało podejście, że rok 2021 to będzie wyraźne odbicie i wtedy gospodarki wracają na swoje ścieżki średnioterminowego wzrostu, tak teraz wydaje się, że skala spadku w 2020 roku będzie nieco mniejsza, bo lepszy był drugi i trzeci kwartał, mimo pogorszenia w czwartym. Natomiast pandemia będzie miała wpływ na gospodarkę przynajmniej do połowy 2021 roku. Tempo wzrostu będzie relatywnie niskie i właściwie odbicie będziemy obserwowali dopiero pod koniec przyszłego roku i w roku 2022 – dodawał Jacek Kotłowski.

Tempo wzrostu będzie relatywnie niskie i właściwie odbicie będziemy obserwowali dopiero pod koniec przyszłego roku i w 2022 r.

O źródłach zaskoczenia na plus w 2020 roku mówił zaś Piotr Szpunar, dyrektor DAE. Posłużył się badaniem NBP z września, w którym oszacowano wpływ antykryzysowej polityki fiskalnej i monetarnej na PKB i inflację. Łączny wpływ polityki monetarnej to 0,3 pkt. proc. wyższy PKB w tym i 1,1 pkt. proc. w przyszłym roku. Wpływ pakietu fiskalnego to 2,1 pkt. proc. wyższe PKB w tym i 1,3 pkt. proc. w przyszłym roku.

– Przyjęliśmy założenie, że w ciągu mniej więcej roku uda się opanować skutki epidemii na tyle, żeby aktywność gospodarcza mogła swobodnie odbić. Gospodarka polska pokazała niesamowity dynamizm, co było widać w trzecim kwartale. Tam było kilka czynników: wzrost aktywności za granicą, nadal jeszcze sektor przemysłowy jest w dość dobrej kondycji, podczas gdy konsumpcja prawdopodobnie silnie spadnie – mówił Piotr Szpunar.

I faktycznie PKB w trzecim kwartale spadł tylko o 1,2 proc. (licząc r/r), podczas gdy NBP spodziewał się aż 7,7 proc. spadku. O 7,5 proc. spadły inwestycje, a popyt krajowy o 2,5 proc. Prognoza NBP na czwarty kwartał nie pozostawia jednak złudzeń – PKB ma spaść o 6,5 proc. (licząc r/r) inwestycje spadną o 14,8 proc. a popyt krajowy o 7,6 proc. To scenariusz, który nie uwzględnia jeszcze zapowiedzianego przez rząd pod określonymi warunkami twardego lockdownu.

W latach 2021-2022 spożycie prywatne stopniowo wzrośnie, banki centralne i rządy wciąż będą wspomagać gospodarkę. Pozytywne dla Polski mogą być także oczekiwania związane z tym, że nasz główny partner handlowy – Niemcy mają sobie poradzić najlepiej ze strefy euro i z kontrolą epidemii, i ze skalą luzowania polityki fiskalnej. 9 listopada doszła do tego nowa nadzieja – mglista jeszcze zapowiedź szczepionki na koronawirusa.

Lista zagrożeń dla wzrostu gospodarczego jest jednak równie długa – możliwe pogorszenie sytuacji epidemicznej w Europie i powrót obostrzeń, słabe perspektywy dla gospodarek wschodzących i wreszcie Brexit.

Dużo pytań dziennikarzy na telekonferencji z prezentacją raportu dotyczyło inflacji, która utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie 3 proc. Dotyczy to zresztą nie tylko Polski, ale i krajów naszego regionu.

ikona lupy />
Listopadowa projekcja NBP, Inflacja CPI / obserwatorfinansowy.pl

– Zanim pojawił się szok pandemiczny wszystkie gospodarki w Europie były w cyklu obniżania aktywności gospodarczej. Niemiecka gospodarka była już praktycznie w recesji w zeszłym roku, więc trudno się dziwić, że inflacja w strefie euro spadała, podczas gdy polska gospodarka rozwijała się w tempie powyżej potencjału, także mieliśmy wyższą inflację. Na to nałożyły się czynniki regulacyjne. Do tego mieliśmy szok cen żywności do połowy tego roku, mieliśmy bardzo istotny wzrost cen administrowanych – wyjaśniał Piotr Szpunar.

Jacek Kotłowski zauważył, że sam koszt wywozu śmieci podbija inflację o 1 pkt proc. w tym i ok. 0,3 pkt. proc. w przyszłym roku. W przyszłym roku dojdzie też opłata mocowa, która podbije inflację CPI o 0,4 pkt. proc. oraz opłata cukrowa zwiększająca CPI o 0,1 pkt. proc.

W przeciwnym kierunku do zmiany cen administrowanych ma działać szok popytowy. Wszyscy spodziewali się go w tym roku, ale rozwój epidemii sprawia, że jeszcze w 2021 roku i gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa będą wstrzymywać wydatki w odpowiedzi na dużą niepewność. Sytuacja odwróci się w 2022 roku. Niepewność ma zniknąć i wraz ze wzrostem PKB powinna rosnąć też inflacja. Nowych cen administrowanych nie sposób zaś dziś przewidzieć.

Generalnie w całym horyzoncie projekcji inflacja CPI ma utrzymać się w przedziale odchyleń od celu inflacyjnego 2,5 proc. +/- 1 pkt. proc. Środek tego przedziału i sam cel inflacyjny to jednak 2,5 proc., a inflacja w 2021 roku ma wynieść 2,6 proc., a w 2022 roku 2,7 proc. (mowa o ścieżce centralnej projekcji).

Na posiedzeniach od lipca do listopada 2020 r. Rada Polityki Pieniężnej utrzymała stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie: stopa referencyjna 0,10 proc., stopa lombardowa 0,50 proc., stopa depozytowa 0 proc., stopa redyskontowa weksli 0,11 proc., stopa dyskontowa weksli 0,12 proc.

„Prawdopodobieństwo cięcia stóp i wejścia w terytoria ujemne naszym zdaniem pozostaje niskie, ale wciąż nie jest ono zerowe. Zaostrzenie krajowych restrykcji, które wyraźnie odbiłyby się na szacunkach aktywności gospodarczej w czwartym kwartale, mogą skłonić Radę do zmiany zdania” – komentowali 9 listopada ekonomiści mBanku.

„Ścieżka inflacji, w połączeniu z efektywnością narzędzi polityki fiskalnej, sugeruje, że NBP będzie utrzymywać łagodną politykę pieniężną poprzez stosowanie (rozszerzanie) niestandardowych narzędzi, przede wszystkim skup papierów rządowych i quasi-rządowych, umożliwiających działanie stabilizujące aktywność w dotkniętych przez pandemię sektorach” – pisali też ekonomiści PKO BP w komentarzu z 10 listopada.

Marek Pielach