Kup subskrypcję
Zaloguj się

Mieszkanie bez wkładu własnego pomoże, ale rynku nie uzdrowi. Kto będzie mógł skorzystać?

Mateusz Morawiecki zapowiedział w środę, że rząd chce w ciągu 100 dni wprowadzić 10 najważniejszych projektów ustaw. Ich szczegóły mają być znane do połowy września. Na liście znalazł się pomysł mieszkań bez wkładu własnego. Sprawdziliśmy, kto zyska na tym pomyśle. I ile będzie można dostać od państwa.

Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd chce w ciągu 100 dni wprowadzić 10 najważniejszych projektów ustaw
Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd chce w ciągu 100 dni wprowadzić 10 najważniejszych projektów ustaw | Foto: Krystian Maj / KPRM / materiały prasowe

Mieszkanie bez wkładu własnego

Rząd najwyraźniej zdał sobie sprawę z fiaska programu Mieszkanie Plus. Zaproponował wdrożenie w ramach Nowego Ładu całkiem nowego programu mieszkaniowego dla Polaków. Kolejny "flagowiec" PiS-u ma działać także na całkiem innych zasadach, bo polegać ma na dofinansowaniu wkładu własnego do kredytu mieszkaniowego.

- Ta podstawowa bolączka musi zostać wreszcie zaadresowana. Godne lokum dla polskich rodzin w ciągu najbliższej dekady - zapowiadał premier.

Gwarancje udzielane przez państwo mają wejść w życie już w czwartym kwartale 2021 roku. Na dodatek zmianie mają ulec przepisy dotyczące przepisów budowlanych. Domy o powierzchni do 70 m kw. mają być budowane bez konieczności uzyskania wcześniej pozwolenia.

Dla kogo?

Mimo tego, że temat nowego, rządowego programu mieszkaniowego często przejawia się w wypowiedziach polityków, wciąż brakuje szczegółów dotyczących zasad jego działania. Obecnie znany jest tylko ogólny zarys. Z rządowej gwarancji będą najprawdopodobniej mogły skorzystać osoby w wieku od 20-40 lat. Co ważne gwarancja będzie udzielana przy zakupie pierwszego w życiu mieszkania. Sama gwarancja ma zaś wynosić do 40 proc. ceny mieszkania, ale maksymalnie do wysokości 100 tys. zł. Skierowany jest on do osób, które zarabiają na tyle dobrze, że będą w stanie obsłużyć miesięczną ratę kredytu, ale nie mają oszczędności koniecznych do przeznaczenia na poczet wkładu własnego.

Na nowym programie Prawa i Sprawiedliwości mają skorzystać przede wszystkim rodziny. Te będą mogły liczyć na umarzanie kredytu. Jeżeli po otrzymaniu gwarancji urodzi się drugie dziecko, rodzina będzie mogła liczyć na dodatkowe 20 tys. zł dopłaty. W przypadku trzeciego pomoc wyniesie dodatkowe 60 tys. zł. Maksymalnie państwo spłaci 150 tys. zł.

Diabeł tkwi w szczegółach

Marcin Krasoń, ekspert Obido.pl wskazuje, że z pewnością należy zauważyć wyczekiwany od lat pomysł państwowych gwarancji zastępujących wkład własny.

- To rozwiązanie, które działa w wielu krajach i pomaga młodym ludziom w zakupie pierwszego mieszkania. Oczywiście nowi klienci na rynku to wzrost popytu na mieszkania. Według założeń programu rocznie będzie mogło z gwarancji skorzystać do 80 tys. osób, ale w rzeczywistości będzie to dużo mniej i z rynku grupa ta "zniknie" wśród innych kupujących. Według mnie nie ma zagrożenia jakimś skokowym wzrostem cen. Gwarancja zastępująca wkład własny to dużo lepsze rozwiązanie niż dawanie ludziom bezpośrednich dopłat jak było to w przypadku programów "Rodzina na swoim" oraz "Mieszkanie dla młodych", które powodowały głównie patologie na rynku (np. dopasowywanie stawek za metr kwadratowy do limitów) - mówi.

Niestety na gwarancjach dobre pomysły się kończą. - Reszta to znów stare dobre rozdawnictwo. To już było, to się nie sprawdziło, to nie zadziała. Wentyle bezpieczeństwa w postaci limitów i ograniczenia dostępności dopłat także się nie sprawdzają, bo ludzie nauczyli się sobie z nimi radzić. Nie uratuje to polskiej mieszkaniówki, nie spowoduje znaczącego wzrostu dostępności mieszkań. Gwarancje zamiast wkładu własnego pomogą tym, którzy mają zdolność kredytową, ale co z osobami, które jej nie mają? Co z brakami w zasobach mieszkań socjalnych i komunalnych? - zastanawia się.

Marcin Krasoń wskazuje, że ułatwienia w budowie domów budzą u niego zróżnicowane uczucia, bo z jednej strony uproszczenie procedur i formalności to zawsze dobry pomysł, ale czy nie doprowadzi to do zbyt wielkiej swobody architektonicznej?

- Czy nie spowoduje to totalnego bałaganu architektonicznego? Konfliktów sąsiedzkich? Rozrostu kombinatorstwa (np. w kwestii powierzchni użytkowej)? Państwo już teraz nie potrafi w ryzach utrzymać zapędów do budowania w różnych miejscach i stylach, a co dopiero po rozluźnieniu? Najwięcej zyskać na tym mogą firmy budujące niewielkie modułowe domki, popyt będzie pewnie spory, co może spowodować lekki wzrost cen np. materiałów budowlanych, a to dotknie nie tylko kupujących małe domy, ale całą branżę - mówi.

Zdaniem Marcina Krasonia należy pamiętać, że przede wszystkim mamy to czynienia z zapowiedziami i obietnicami, a z ocenami należy zaczekać do chwili, gdy pojawią się konkretne ustawy.

- Póki co nie określono dokładnych kryteriów, bo konferencja prasowa polityka (nawet tego najważniejszego) nie stanowi prawa - podsumowuje.

Bartosz Turek główny analityk HRE Investments w swojej analizie autorskiej dla AleBank.pl pisze, że dane portalu Numbeo wskazują, że para mieszkająca w Warszawie zarabia na rękę 8,9 tys. zł, przy czym koszty życia wynoszą 7 tys. zł, co oznacza, że oszczędności miesięczne wynoszą 1,9 tys. zł.

- W efekcie w stolicy zbieranie 10-proc. wkładu własnego do kredytu na 50-metrowe mieszkanie warte 500 tys. złotych trwałoby ponad 2 lata i ponad 4 lata jeśli bank wymagałby 20-proc. wkładu własnego. W Krakowie korzyść potencjalnie mogłaby być jeszcze większa. Wszystko dlatego, ze koszty skromnego życia dla pary portal Numbeo szacuje na prawie 6,2 tys. złotych - pisze Bartosz Turek.